Sąd Okręgowy w Lublinie utrzymał w piątek w mocy orzeczenie tutejszego sądu rejonowego, który ograniczył władzę rodzicielską rodzicom 12-letniego Sebastiana z Bystrzycy Nowej (Lubelskie), ale pozostawił chłopca pod ich opieką. Orzeczenie jest prawomocne.
Umieszczenia dziecka w rodzinie zastępczej domagała się w apelacji prokuratura. Sąd okręgowy apelację oddalił.
Sebastian w lutym ub. roku trafił do domu dziecka, po tym jak okazało się, że żyje w bardzo złych warunkach. Jego rodzice są chorzy. Ojciec ma cukrzycę, porusza się na wózku inwalidzkim po amputacji nogi, a matka cierpi na depresję i wymaga stałego leczenia psychiatrycznego. Od kwietnia do listopada ub. roku. chłopiec przebywał w rodzinie zastępczej, którą była babka dziecka.
W listopadzie ub.r. Sąd Rejonowy w Lublinie zdecydował, że chłopiec może wrócić do domu rodzinnego, ale ograniczył władzę rodzicielską jego rodzicom poprzez ustanowienie stałego nadzoru kuratora nad rodziną. Ponadto sąd zobowiązał rodziców dziecka do leczenia a także do podjęcia rodzinnej terapii psycho-edukacyjnej.
Apelację od tego orzeczenia złożyła prokuratura, która wnioskowała o umieszczenie dziecka w rodzinie zastępczej, czyli u dziadków chłopca. Według prokuratury rodzina naturalna nie daje pewności należytego wykonywania władzy rodzicielskiej z powodu wielu różnych zaniedbań.
Sąd okręgowy apelację oddalił. W uzasadnieniu orzeczenia sędzia Krystyna Sergiej powiedziała, że choć były nieprawidłowości ze strony rodziców, to w ostatnim okresie, od kiedy toczy się postępowanie przed sądem, sytuacja chłopca się poprawiła. Rodzice podjęli leczenie, ojciec dziecka otrzymał rentę, której wcześniej nie miał, a dom został wyremontowany i warunki bytowe są lepsze. Jak dodała, Sebastian chodzi do szkoły, dobrze się uczy, a matka chłopca jest w kontakcie ze szkołą, chodzi na wywiadówki.
"Od wydania orzeczenia przez sąd rejonowy minęło dopiero kilka miesięcy. Czy zmiany w kierunku poprawy tych warunków będą miały charakter trwały, to czas pokaże. Trzeba dać szansę rodzicom" - powiedziała sędzia.
Podkreśliła zarazem, że nad tą rodziną "nadal trzeba czuwać". Zwracając się do ojca Sebastiana apelowała, by rodzice dbali o dobro dziecka. "Wiele ludzi dobrej woli stowarzyszeń, parafii i szereg organizacji pomagało państwu i chwała im za to, ale najważniejszy jest Sebastian, żeby on czuł się dobrze w tej rodzinie" - zaznaczyła.
Ojciec Sebastiana powiedział, że cieszy się z takiego rozstrzygnięcia sądu. "Wykorzystamy dobrze szansę, jaką nam dał sąd" - zapewniał.
Sprawa opieki nad Sebastianem trafiła do sądu w lutym ub.r. Według informacji uzyskanych przez sąd dziecko dużo chorowało z powodu złych warunków panujących w domu. Rodzina utrzymywała się z zasiłków, pomagał im też dziadek Sebastiana. Matka chłopca, chora na depresję, nie chciała się leczyć, ani przyjmować lekarstw. Ojciec zaniedbał leczenie, a sytuacja rodzinna bardzo się pogorszyła, kiedy trafił do szpitala i amputowano mu nogę.
Dom, w którym mieszkał chłopiec, był słabo ogrzewany, zaniedbany, brudny, w niektórych oknach zamiast szyb wstawiona była sklejka. Kiedy dziecko zachorowało i trafiło do szpitala, pracownicy ośrodka pomocy społecznej o sytuacji rodziny powiadomili sąd. Ten zdecydował wówczas o umieszczeniu Sebastiana w domu dziecka.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.