Rosja jest przeciwna interwencji zbrojnej w Libii, gdyż jej zdaniem - o czym mówił w poniedziałek rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow - Libijczycy powinni załatwić sami swoje sprawy środkami politycznymi.
Szef dyplomacji rosyjskiej usilnie zaapelował o położenie kresu rozlewowi krwi w Libii i o sięgnięcie po środki polityczne.
"Sytuacja w Libii wywołuje bardzo wielki niepokój, giną ludzie, w zasadzie trwa wojna domowa" - powiedział Ławrow.
"Trzeba koniecznie zaprzestać przemocy wobec ludności cywilnej" - oświadczył, wskazując, że niezbędne jest rozwiązanie "na płaszczyźnie politycznej".
Ławrow powiedział, że Rosja popiera starania międzynarodowe służące przekazaniu pomocy humanitarnej i w nich uczestniczy.
Szef rosyjskiego MSZ podkreślił jednak, że "nie widzi jako środka uregulowania konfliktu (w Libii) interwencji z zewnątrz, a tym bardziej interwencji zbrojnej".
Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen powtórzył w poniedziałek, że NATO nie ma zamiaru interweniować w Libii bez mandatu ONZ, lecz zaznaczył, że społeczność międzynarodowa nie może pozostać bierna, gdy ataki na ludność cywilną nie ustaną.
Amerykański prezydent Barack Obama ostrzegł w poniedziałek dyktatora Libii Muammara Kadafiego i jego najbliższych współpracowników, że odpowiedzą za krwawe tłumienie powstania przeciw reżimowi. Powtórzył, że USA wciąż rozważają m.in. "militarne opcje" wobec kryzysu w Libii.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.