Raport Amnesty International pokazuje to, że stopień oderwania od rzeczywistości jest dość daleko idący, ale także i stopień zideologizowania i niestety także i wpływy rosyjskie prawdopodobnie są tam bardzo silne - ocenił w poniedziałek wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Amnesty International napisała w czwartkowym raporcie, że wojsko ukraińskie narusza prawo konfliktów zbrojnych rozmieszczając sprzęt i uzbrojenie w szkołach, szpitalach i dzielnicach mieszkalnych, a także przeprowadzając ataki z terenów gęsto zaludnionych. "Wynikające z tego rosyjskie uderzenia w zaludnione obszary zabiły cywilów i zniszczyły cywilną infrastrukturę" - stwierdzono w raporcie.
"Myślę, że najlepszą odpowiedzią na ten raport jest fakt, że ukraińscy działacze Amnesty International podawali się do dymisji, że rezygnowali z pracy w tej organizacji uznając, że jest ona zideologizowana i w nieodpowiedni sposób, niezgodny z prawdą i niezgodny też z zasadami sztuki przygotowuje tego typu raporty" - podkreślił Przydacz w poniedziałek w Programie Trzecim Polskiego Radia, pytany o raport.
Przydacz stwierdził, że jest mocno zaskoczonym tym sprawozdaniem. "Widząc co, się dzieje na Ukrainie. Widząc te mordy ze strony wojsk rosyjskich, które obserwowaliśmy w Irpieniu, w Buczy. Widząc atakowane budynki cywilne, sam je na własne oczy widziałem pod Kijowem, bombardowane bloki, bombardowane domy, bombardowane centra handlowe. I, że jedyną rzeczą, jaką jest w stanie Amnesty International z siebie wyprodukować po kilku miesiącach wojny, to jest tego typu raport. To pokazuje, że stopień oderwania od rzeczywistości jest dość daleko idący, ale także i stopień zideologizowania" - ocenił wiceminister.
"A myślę - i mówię to z całą odpowiedzialnością - że niestety także i wpływy rosyjskie prawdopodobnie są tam bardzo silne, bo w inny sposób tego się wytłumaczyć nie da" - dodał. "Trzeba mieć tego świadomość. Przy każdym następnym raporcie tej organizacji musimy mieć świadomość i pamiętać o tym, bo to niestety rzutuje też na wiarygodność funkcjonowania tej organizacji" - zaznaczył Przydacz.
W reakcji na ten dokument prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył, że Amnesty International próbuje "objąć amnestią" kraj będący agresorem i przerzucić odpowiedzialność na ofiarę. "Nie ma i nie może być nawet hipotetycznie żadnego warunku, który usprawiedliwiałby jakikolwiek rosyjski atak na Ukrainę" - oznajmił Zełenski.
Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak oświadczył, że Amnesty International bierze udział w rosyjskiej kampanii propagandowej i dezinformacyjnej, zaś szefowa ukraińskiego oddziału AI Oksana Pokalczuk zrezygnowała ze stanowiska, nazywając raport podarunkiem propagandowym dla Rosji.
Organizacja Amnesty International wyraziła w niedzielę ubolewanie z powodu "wzburzenia i złości" wywołanych jej raportem, w którym zarzuciła wojskom ukraińskim narażanie ludności cywilnej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"