Jesteśmy skazani na życie w bańkach? Także na naszym, kościelnym podwórku?
Wracam myślą do analizy, jaka pojawiła się przed Festiwalem Nauki Społecznej w Weronie. Fragment o bańkach medialnych. Zamknięte światy. Pozorne dyskusje z argumentami, przekonującymi myślących jak my, odczuwających jak my, postrzegających świat jak my. Czyżbyśmy byli skazani na dialog głuchych? Tak dzieje się za każdym razem, gdy argument drugiej strony jest ignorowany, zbywany milczeniem. Gdy nie widzimy, nie słyszymy. Najgorszą – pisała przed laty w „Eseju o człowieku późnej nowoczesności” Chantal Desol – nie jest niezgoda, ale te wszystkie sytuacje, gdy postrzegający rzeczywistość, także wiary, spychani są w niebyt. Traktowani są jakby ich nie było. Niewątpliwie algorytmy mediów społecznościowych tej izolacji sprzyjają. Żyję w swoim świecie, twój świat mnie nie interesuje.
Nie trzeba teoretycznych modeli i naukowych analiz. Świat podzielony na białych i czarnych, dobrych i złych, naszych i obcych. Oczywiście biały to dobry i nasz. Czarny zły i obcy. Drzwi między tymi światami są zamknięte. Na dobrą sprawę zamurowane. Przez ten mur nie przenikają żadne argumenty, ani w jedną, ani w drugą stronę. Jesteśmy skazani na życie w bańkach? Także na naszym, kościelnym podwórku?
Tak, jeśli stracimy z oczu Chrystusa, przemierzającego wzdłuż i wszerz Galileę i Judeę, wchodzącego w dialog z każdym. Przed kilkoma tygodniami rozważaliśmy w niedzielę dialog z saduceuszami, negującymi zmartwychwstanie. Ich pytanie można było ośmieszyć, zbyć milczeniem. Jezus potraktował swoich rozmówców z należnym im szacunkiem. Przedstawił argumenty. Czy przekonały? Tego nie wiemy. Nawet jeśli nie przekonały, odeszli, mając poczucie, że zostali potraktowani poważnie. Być może któryś z nich został w przyszłości uczniem Zmartwychwstałego.
Dialog. Tertulian, Justyn i wielu innych. Anathema sit najczęściej pogłębiało podziały. Dlatego dziś Kościół nie nakłada klątwy, proponując wspólne podążanie drogą. Insieme – jedno z kluczowych słów nie tylko dla pontyfikatu Franciszka. „Braterski dialog ludzi dokonuje się jednak nie przez postęp, lecz głębiej, we wspólnocie osób, która wymaga wzajemnego poszanowania ich pełnej godności duchowej” (KDK 23). „Ponieważ więc życie społeczne nie jest dla człowieka czymś przychodzącym z zewnątrz, rozwija on wszystkie swoje uzdolnienia i może odpowiedzieć na swoje powołanie poprzez spotkanie z innymi, wzajemne służenie sobie i dialog z braćmi” (KDK 25).
Spotkanie, dialog, służba. By wejść na tę drogę trzeba przyoblec się w pokorę. Ta – jak zauważył kiedyś śp. Ksiądz Józef Tischner – wywodzi się od humus, ziemia. Pokorny wie, że chcąc nim być, musi od czasu do czasu ubrudzić ręce, a nawet ubranie. Pierwszą pokusą, z jaką musiał zmierzyć się święty Piotr, był zarzut: „wszedłeś do ludzi nieobrzezanych i jadłeś z nimi” (Dz 11,3). Inaczej: poszedłeś do nieczystych. Czy apostoł mógł się sprzeciwić Duchowi Świętemu? „Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił” (Dz 11,10) – usłyszał trzy razy.
Poszedłeś do nieczystych! A oni uwierzyli! To jest niespodzianka, jaką przygotował Duch Święty dla tych, którzy nie boją się podążać wspólnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.