Były prezydent Egiptu Hosni Mubarak mieszka w Szarm el-Szejk - twierdzą mieszkańcy tej turystycznej miejscowości, z którymi rozmawiała PAP. Nikt nie chce jednak wskazać miejsca jego pobytu. Nie ukrywają radości z odejścia byłego prezydenta, którego nazywają "faraonem".
"Kiedy Mubarak zrezygnował z prezydentury, w jednej z gazet pojawiła się ilustracja przedstawiająca jego tułów z głową faraona. To było trafne określenie jego okrutnych rządów przez ponad 30 lat" - powiedział Ali Szakem, który brał udział w demonstracjach w Kairze. Teraz przyjechał do pracy w słynnym kurorcie.
Zdaniem Alego, Mubarak przez całe swoje rządy wyrządził tyle krzywd ludziom, że trudno byłoby mu znaleźć miejsce w Egipcie, poza Szarm el-Szejk, w którym mógłby spokojnie zamieszkać.
"Mówimy, że jest to miasto byłego prezydenta. On je założył i ma tu ma wielu przyjaciół. Mieszka u jednego z nich, w pewnym znanym hotelu" - twierdzi Ali. Na pytanie, skąd ta pewność, odpowiada, że świadczyć o tym może zwiększona liczba oficerów policji w określonych miejscach, a także kontrole policyjne na ulicach w okolicach tego hotelu. Przyznaje jednak, że ani on, ani żaden z jego znajomych nie spotkali Mubaraka.
Mubaraka nie widział również Dżabir, który jest taksówkarzem. "Mieszka w pewnej pięknej willi. Wiem o tym, gdyż mój kolega zaopatruje go w żywność" - mówi. Poproszony o pokazanie tego miejsca, odpowiada: "Nie można, wojsko zabrania".
Zdaniem Dżabira, Egipt przez ponad 30 lat był okradany przez Mubaraka i jego ludzi. "Przez pierwsze 10 lat rządów był bardzo dobry dla ludzi. Potem nastąpiła radykalna zmiana, ceny zaczęły rosnąć, państwowe banki prywatyzowano, na czym tracili klienci, młodzi ludzie z wykształceniem nie mogli bez znajomości znaleźć pracy" - wylicza. Dodaje, że w Egipcjanach rosło ogromne poczucie niesprawiedliwości.
"Kiedy rozpoczęły się protesty w Tunezji, wiedzieliśmy, że my też musimy coś zrobić. Chcieliśmy pokojowych manifestacji i pokojowych zmian. Późniejsze wydarzenia w Kairze, na Placu Tahrir, kiedy doszło do starć ze zwolennikami Mubaraka, przyniosły śmierć wielu moich przyjaciół. Ale oni nie zginęli na darmo. Egipt ma szansę być lepszy dla swoich mieszkańców" - podkreśla Ali. Dodaje, że średnia miesięczna pensja wynosi w Egipcie ok. 120 dol.
"Chcemy lepiej zarabiać i być nadal atrakcyjnym krajem dla turystów, z tego żyjemy. Stąd ogromna radość w nas, kiedy Mubarak podał się do dymisji. Płakaliśmy ze szczęścia, wszyscy, kobiety i mężczyźni. Otrzymaliśmy nadzieję" - wspomina Ali.
Hajsam, który studiuje w Kairze i przyjechał do znajomych w Szarm el-Szejk, wskazuje na jedną pozytywną jego zdaniem cechę Mubaraka. "Przez cały okres jego rządów udało mu się utrzymać względny pokój oraz równowagę między muzułmanami i chrześcijanami. Nie było wojny. Ale Mubarak uwięził wielu członków Bractwa Muzułmańskiego. Oni teraz chcą rządzić. Wielu Egipcjanom to się nie podoba ze względu na ich bardzo radykalne poglądy" - powiedział. Dodał, że w Egipcie żyje 85 proc. muzułmanów i 15 proc. chrześcijan.
W jego ocenie Egipt nowego prezydenta wybierze za ok. 6-7 miesięcy. "Duże szanse ma obecny szef Ligi Arabskiej Amr Musa. Wielu ludzi mu ufa" - mówi.
"Na pewno będzie lepiej. Musi być lepiej. Egipt to bardzo bogaty kraj. Przez 30 lat stracił wiele na skutek złych rządów Mubaraka, ale my jeszcze żyjemy i ludzie chcą pracować, chcą lepszego życia" - podsumowuje Ali.
Prezydent Hosni Mubarak 11 lutego ustąpił ze stanowiska na skutek trwającej 18 dni ludowej rewolucji. Według władz opuścił on Kair i przebywa w Szarm el-Szejk. Jest to miejscowość turystyczna położona na półwyspie Synaj nad Morzem Czerwonym. Zamieszkuje ją ok. 45 tys. mieszkańców. Mubarak ma zakaz opuszczania Egiptu, obejmuje on również jego żonę Suzanne oraz synów Alaę i Gamala wraz z żonami.
Podczas masowych demonstracji na przełomie stycznia i lutego zginęło kilkuset ludzi, a tysiące zostały ranne. Egipskie siły bezpieczeństwa użyły przeciwko demonstrantom gumowych kul, ostrej amunicji, armatek wodnych i gazu łzawiącego.
Z Szarm el-Szejk Aneta Oksiuta (PAP)
aop/ ro/
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.