Podający się za ukraińskiego uchodźcę mężczyzna, wynajęty przez prawników rosyjskiego oligarchy Arkadija Wołoża, przez miesiąc szpiegował mieszkańców budynku w Amsterdamie - informuje w środę dziennik "De Telegraaf". Dom jest zajmowany przez squattersów i objęty sankcjami Rosjanin próbuje sądownie odzyskać nieruchomość.
Właścicielem kamienicy przy Vossiusstraat 16, jednej z najdroższych ulic Amsterdamu, jest Arkadij Wołoż, współzałożyciel wyszukiwarki Yandex, rosyjskiego odpowiednika Google. W listopadzie ubiegłego roku sąd zdecydował, iż dzicy lokatorzy, którzy nielegalnie wprowadzili się do należącego do niego budynku, będą mogli w nim pozostać.
Inwazja Rosji na Ukrainę: Relacjonujemy na bieżąco
Nielegalni lokatorzy argumentowali, że budynek stoi pusty, a właściciel planował go wynająć lub sprzedać, co byłoby naruszeniem sankcji. Dodali, że dom został również zajęty "na znak poparcia ukraińskich i rosyjskich anarchistów, walczących ze swoim państwem". Prawnicy oligarchy zażądali eksmisji dzikich lokatorów. Sąd uznał jednak, iż mogą oni pozostać w budynku.
Z ujawnionych w środę informacji wynika, że prawnicy Rosjanina nie złożyli broni i ponownie odwołali się do sądu. Przekazali jednocześnie materiały - zdjęcia, filmy i zrzuty z ekranu rozmów z czatów, z których, zdaniem "De Telegraaf" wynika, że zajmujący nieruchomość byli przez miesiąc szpiegowani przez mężczyznę, który podawał się za uchodźcę z Ukrainy.
"Ta osoba poprosiła nas o miejsce na nocleg przedstawiając się jako ukraiński uchodźca, który właśnie uciekł przed wojną" - relacjonują zajmujący budynek cytowani przez gazetę. Dodają, że przyjęli go "z otwartymi ramionami". "Teraz stało się dla nas jasne, że szpiegował nas i przekazywał informacje prawnikom Wołoża, próbując nas zdyskredytować" - mówią squattersi.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.