Prezydent Francji Nicolas Sarkozy obiecał w środę przywódcy powstańczej Narodowej Rady Libijskiej Mustafie Abdelowi Dżalilowi nasilenie ataków powietrznych na siły libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego.
Dżalil przebywa w środę z wizytą w Paryżu, w czasie której przyjął go w Pałacu Elizejskim prezydent Sarkozy. Francuski szef państwa był pierwszym zachodnim przywódcą, który uznał oficjalnie 10 marca libijska radę. Według agencji Reutera, powołującej się na otoczenie libijskiego gościa, poprosił on Sarkozy'ego o wzmocnienie zachodnich ataków lotniczych na siły Kadafiego, zwłaszcza w Misracie. Źródła w Pałacu Elizejskim poinformowały, że Sarkozy odpowiedział przychylnie na tę prośbę. "Pomożemy wam" - obiecał francuski przywódca Dżalilowi.
Ten ostatni po wyjściu z Pałacu Elizejskiego oświadczył, że otrzymał od strony francuskiej zapewnienie o "wzmocnieniu wsparcia" dla libijskich rebeliantów. Poinformował też, że zaprosił Sarkozy'ego do odwiedzenia Bengazi - bastionu oporu wobec Kadafiego. "Byłoby to ważne dla dodania rewolucji odwagi" - podkreślił libijski gość. Oświadczył też, że kierowana przez niego rada będzie działać na rzecz ustanowienia w Libii "państwa demokratycznego, w którym prezydent obejmie władzę nie siłą, ale w wyniku wyborów".
W środę po południu Dżalil spotka się w Paryżu z francuskim premierem Francois Fillonem. Wcześniej tego samego dnia rzecznik rządu Francois Baroin zapowiedział, że Francja wyśle do Libii niewielką liczbę oficerów łącznikowych, którzy będą współpracować z Narodową Radą Libijską. Jednocześnie Paryż wykluczył wysłanie do Libii sił lądowych.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.
"Warto o takich dzieciach napisać, co mają coś w głowie i rozwijają talent."