Nieżyjący deputowany Rady Najwyższej Ukrainy został zarejestrowany i "brał udział" w głosowaniach, które odbywały się w parlamencie dzień po jego pogrzebie. Odkryto to w czasie, gdy na Ukrainie trwa dyskusja nad karami dla posłów, którzy głosują za kolegów.
Informację o obecności nieżyjącego deputowanego na środowym posiedzeniu opublikowano na stronie internetowej Rady Najwyższej, co odkrył w czwartek jeden z ukraińskich dziennikarzy.
Dzień wcześniej, w środę, parlamentarzyści nie zgodzili się na rozpatrywanie projektu ustawy, która przewidywała karanie posłów, głosujących za nieobecnych towarzyszy partyjnych. Autorzy ustawy chcieli, by dopuszczającym się tego deputowanym odbierać mandat i pozbawiać ich wolności na okres od pięciu do siedmiu lat.
Parlamentarzysta, który "głosował" dzień po swoim pogrzebie to Mykoła Lisin z rządzącej Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza.
Lisin zginął w nocy z soboty na niedzielę, kiedy jego samochód Lamborghini Gallardo z nieznanych przyczyn wjechał na krawężnik, po czym uderzył w słup z cenami paliw, ustawiony przy stacji benzynowej na obwodnicy Kijowa.
W lutym ukraińskie stacje telewizyjne obiegło nagranie, na którym podczas odwiedzin w Radzie Najwyższej Ukrainy polscy posłowie i senatorowie, widząc ukraińskich deputowanych głosujących za kolegów, śmiali się i filmowali to telefonami komórkowymi. "Głosowanie cudzymi przyciskami rozweseliło polskich posłów" - głosiły wówczas tytuły doniesień na portalach internetowych.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.