Za leki francuskiej firmy Servier Polska płacimy w aptekach nawet dziesięć razy więcej niż szpitale. Zawdzięczamy to ministerstwu zdrowia, które wynegocjowało tak niekorzystne dla budżetu państwa i pacjentów ceny.
Według specjalistów od rynku farmaceutycznego, tak duża różnica między ceną leku sprzedawanego szpitalom a urzędową, ustaloną przez ministerstwo zdrowia dla aptek, jest zjawiskiem niespotykanym i może świadczyć o niekompetencji urzędników ministerstwa, którzy nie mają orientacji w cenach leków. Z naszych ustaleń wynika, że w ministerstwie kierowanym przez Ewę Kopacz nie są stosowane kryteria ustalania cen leków refundowanych (preparaty firmy Sevier Polska, o których mowa, są na liście leków refundowanych), co może prowadzić do korupcji.
Zawyżone ceny
Na polskim rynku działa ok. 300 firm farmaceutycznych. Gdy chcą wprowadzić do sprzedaży jakiś lek, muszą zgłosić go do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, który sprawdza produkt, po czym przedstawia opinię ministrowi zdrowia, a ten wydaje zezwolenie na jego sprzedaż. Gdy to nastąpi, firma zasadniczo może oferować lek trzem odbiorcom. Może go sprzedawać bezpośrednio szpitalom. Może zaproponować ministerstwu zdrowia, aby umieściło go na liście leków refundowanych, a wówczas firma ma zapewnioną stałą, urzędową cenę leku, bowiem częściowo płaci za niego Narodowy Fundusz Zdrowia. Może też sprzedawać lek na wolnym rynku jako pełnopłatny, ale popyt na taki produkt jest mniejszy, bo nie dopłaca do niego państwo w ramach refundacji. Stąd zrozumiałe jest, że celem firm farmaceutycznych jest umieszczenie ich produktów na liście leków refundowanych i wynegocjowanie jak najwyższej ceny. Urzędnicy ministerstwa zdrowia natomiast, negocjując ceny urzędowe, powinni dążyć do tego, aby były one jak najniższe, bowiem reprezentują interes Skarbu Państwa. Jeśli cena produktu umieszczonego na liście leków refundowanych jest zbyt wysoka, traci na tym NFZ i zwykli obywatele. Gdy analizujemy ceny urzędowe niektórych leków firmy Servier, rodzą się poważne wątpliwości, czy wynegocjowane kwoty nie są zawyżone.
Servier Polska jest filią francuskiej firmy o tej samej nazwie. W naszym kraju istnieje od 1992 r. Należy do największych w branży – produkuje 40 mln opakowań leków rocznie. Udało się nam dotrzeć do oferty tej firmy dla szpitali, a także faktur ze szpitali, które potwierdzają wysokość proponowanych kwot. Zestawiliśmy je z cenami leków refundowanych, które są umieszczone w „Rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 23 grudnia 2010 r. w sprawie wykazu cen urzędowych hurtowych i detalicznych produktów leczniczych i wyrobów medycznych”. Porównanie cen 10 produktów firmy Servier Polska dla szpitali z cenami urzędowymi pokazuje, że w aptekach zwykli obywatele muszą płacić ponad 5, a zdarza się, że i 10, razy więcej niż szpitale. Na przykład za lek na nadciśnienie tętnicze o nazwie Prestarium 5 mg (30 tabletek) szpitale płacą 2,85 zł, zaś zwykli obywatele w ramach refundacji 31,48 zł, czyli aż 11 razy drożej. Szczegółowe zestawienie znajduje się w tabeli zamieszczonej obok.
O tym, że ceny niektórych leków firmy Servier są zawyżone, świadczy też ich porównanie z produktami innych firm, które mogą służyć jako zamienniki. Okazuje się, że ceny urzędowe leków produkowanych przez Servier są zawsze wyższe od cen porównywalnych produktów nawet o 40 proc. Na przykład lek tej firmy na nadciśnienie tętnicze o nazwie Tertensif SR 1,5 mg (30 tabletek) kosztuje 15,86 zł, zaś zamienniki innych firm tylko 9,60 zł.
Brak kryteriów
Zwróciliśmy się do firmy Servier oraz ministerstwa zdrowia o wyjaśnienie tak drastycznych różnic. Obie strony nie zakwestionowały naszych ustaleń. Przedstawiły pisemne stanowiska, które potwierdzają opinię naszych rozmówców o wyjątkowo niekorzystnej dla budżetu i pacjentów praktyce ustalania cen w ministerstwie.
Dyrektor ds. komunikacji Servier Polska Katarzyna Urbańska tłumaczy nam, że „różnice pomiędzy cenami leków oferowanych szpitalom a tych dostępnych w sprzedaży aptecznej są odzwierciedleniem ogólnego podejścia firm farmaceutycznych do zaopatrzenia szpitali w Polsce i wielu innych krajach UE”. Rzeczywiście, zwykle firmy oferują szpitalom korzystniejsze ceny niż ustalane w refundacji, stosują też różne rabaty i upusty. Problem nie tkwi w cenie produktu dla szpitali, tylko w zdecydowanie za wysokiej, nawet o 90 proc., dla zwykłych aptek, czyli urzędowej.
– Tak duża rozbieżność cen jest oburzająca, to jest patologia – ocenia prezes Federacji Pacjentów Polskich Stanisław Maćkowiak. Według niego, świadczy to o nieprawidłowościach przy ustalaniu cen urzędowych. – Jeśli można sprzedać produkt za dziesięciokrotnie niższą kwotę niż cena urzędowa, to na pewno nie jest ona właściwie wynegocjowana, a przecież ministerstwo powinno dążyć do uzyskania jak najniższej ceny – ocenia prezes Maćkowiak.
Jego zdaniem, odpowiedzialność za taką sytuację ponosi ministerstwo. – To ministerstwo zdrowia powinno sprawdzić ceny leków dla szpitali, znać ceny rynkowe i na tej podstawie negocjować korzystne ceny urzędowe – tłumaczy.
Podobnie ocenia tę sytuację były prezes Urzędu Rejestracji Leków dr Leszek Borkowski. – Jeżeli negocjujemy cenę urzędową, to ministerstwo zdrowia musi wiedzieć, za ile dany lek jest sprzedawany na rynku. W tym przypadku widać wyraźnie, że nie skorelowano faktycznej ceny rynkowej z ceną negocjowaną, stąd cena urzędowa jest księżycowa – mówi.
Obaj specjaliści podkreślają, że winę za tę sytuację ponosi przede wszystkim ministerstwo, a nie Servier. – Firma farmaceutyczna chce sprzedać swój produkt z maksymalnym zyskiem, więc jeśli ma taką możliwość, robi to – ocenia prezes Maćkowiak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.