Uczestnicy "Protestu Wolnych Polaków" ok. godz. 18 ruszyli sprzed Sejmu w kierunku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
W czwartek po godz. 16 przed Sejmem zebrali się manifestujący zwolennicy i politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy przybyli na zorganizowany przez PiS "Protest Wolnych Polaków". Według organizatorów, manifestacja odbywa się w obronie wolności słowa, mediów i demokracji. Wśród tłumu widać było wiele flag narodowych oraz transparenty z logo "Solidarności". Zebrani skandowali m.in.: "Wolna Polska", "Tusk do celi, nie do Brukseli" oraz "Wolne media, wolne sądy, wolni ludzie". Na transparentach widać hasła: "Protest Wolnych Polaków", "Tyrania bezprawia", "Zamknąć łapówkarzy, uwolnić bohaterów", "Ruda wrona orła nie pokona", "Sienkiewicz, pradziadek się za ciebie wstydzi" i "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz".
Lider PiS podczas wystąpienie przed Sejmem dziękował zgromadzonym za przybycie. Zaznaczył, że gdyby była to wiosna lub lato, to uczestników byłoby zapewne dwa lub trzy razy więcej.
Rzeczniczka stołecznego ratusza Monika Beuth przekazała, że według szacunków miasta na zgromadzeniu przed Sejmem było 35 tys. osób. "Przyjechało 405 autokarów" - dodała. Z kolei rzecznik PiS Rafał Bochenek mówił ze sceny, że zgromadziło się prawie 200 tys. osób, a kolejne kilkadziesiąt tysięcy dojeżdża.
"O Polskę szanowni państwo tutaj chodzi. My mówimy: +wolne media+, które są w tej chwili niszczone, chcą mieć tutaj monopol. My mówimy: +łamanie praworządności, łamanie konstytucji, deptanie prawa+. Tak, to wszystko jest prawda" - mówił do zebranych Kaczyński.
Zaznaczył, że jeśli wziąć pod uwagę zapowiedzi koalicji rządzącej, to mają oni zamiar zniszczyć albo przejąć wszystkie instytucje. "A w ostatecznym rachunku zniszczyć także urząd prezydenta. I na to nie możemy pozwolić" - podkreślił.
Szef PiS mówił też o planowanych zmianach w konstrukcji UE i ocenił, że jeśli dojdą one do skutku, to stracimy wszelkie uprawnienia we właściwie wszystkich ważnych dziedzinach życia społecznego i politycznego. "Czy to będzie państwo? To będzie teren zamieszkiwania Polaków" - mówił.
Poruszył też kwestię wprowadzenia w naszym kraju wspólnej waluty. Jak wskazał, jest to plan "wielkiego okradzenia Polski i Polaków" - obniżenia stopy życiowej i całkowitego uzależnienie w sensie gospodarczym od Niemiec, a także jest to przejęcie części naszych zasobów, które mamy w banku narodowym. Kaczyński odniósł się też do przygotowywanych zmian w UE dot. energetyki, które - jak mówił - całkowicie nas uzależnią.
"Jeśli dzisiaj protestujemy, jeśli zebraliśmy tutaj takie wielkie tłumy, to pamiętajmy - to dopiero pierwszy raz. Będziemy musieli robić to wiele razy, bo musimy tę wielką bitwę o Polskę suwerenną, niepodległą, mającą wielkie szanse (...) wygrać. Musimy wygrać, musimy zwyciężyć, musimy obronić Polskę" - podkreślił Kaczyński.
Jak dodał, należy tę władzę zatrzymać. "A w odpowiednim momencie - przy pomocy kartki wyborczej - zmienić i to tak zmienić, żeby już nie mogła wrócić, bo to nie jest polska władza" - mówił. "Polska władza broni polskich interesów" - dodał.
Kaczyński stwierdził także, że "w gruncie rzeczy w Unii Europejskiej obowiązuje tylko jedno prawo - kto silniejszy, ten lepszy". "Żadnego innego prawa już nie ma" - oświadczył.
Lider PiS podkreślił, że Polska musi być w Unii Europejskiej, ale musi to być organizacja, "gdzie obowiązuje prawo, obowiązuje równość państw, obowiązuje ich suwerenność i obowiązuje też zasada pomocniczości, która jest tak bardzo często głoszona i zapisana w traktatach". "To znaczy, że do władz w Brukseli idą tylko i wyłącznie te sprawy, które na poziomie państwa czy niżej, samorządu wojewódzkiego czy powiatowego, czy gminnego, nie mogą być załatwione - tak to powinno wyglądać, a dzisiaj wszystko próbuje się przenieść do góry" - mówił.
Zdaniem prezesa PiS, takie rozwiązania są pomysłem fatalnym, "wręcz zbrodniczym". "Ale to jest pomysł także niewykonalny, który doprowadzi do tego, że Unia Europejska, że cała Europa popadnie w wielki kryzys, który będzie nieszczęściem dla wszystkich europejskich narodów" - przekonywał. "My tu bronimy Polski, bo to jest nasz główny obowiązek, główny obowiązek Polaków, ale bronimy także narodów Europy przed tym ideologicznym nieszczęściem i przed tym, że wraca dzisiaj niemiecki imperializm" - stwierdził.
Polityk PiS nawiązał również do wypowiedzi przewodniczącego Grupy Europejskiej Partii Ludowej Manfreda Webera, którego nazwał "jednym z proroków nowego imperializmy niemieckiego", a który powiedział: "W pełni popieramy działania nowego (polskiego), proeuropejskiego rządu". "To jest bardzo charakterystyczne. Powtarzam: próba wielkiej pacyfikacji Polski, polskiego obozu patriotycznego, polskich patriotów nie może się udać" - mówił Kaczyński. "Dzisiejszy dzień pokazuje, że jeśli pójdziemy tą drogą, to się nie uda, to zwyciężymy" - przekonywał Kaczyński.
Były premier Mateusz Morawiecki podczas swojego wystąpienia zwrócił się do wyborców Trzeciej Drogi. "Czy na pewno głosowaliście na taki rząd, który w ciągu niespełna miesiąca zaatakował sądy? Tak, sądy - zobaczcie na rozporządzenie (ministra sprawiedliwości) Adama Bodnara. Na taki rząd, który walczy z wolnymi mediami? Który chce monopolu medialnego, by wszystkie ważne media mówiły jednym głosem?" - pytał.
Zdaniem Morawieckiego, nie można pozwolić, aby nowa władza "rozdrapała Polskę". "Bronimy Polski, brońmy Polski" - zaapelował. Podkreślił też, że Mariusz Kamiński i Maciek Wąsik siedzą w więzieniu za to, że walczyli z korupcją. "To coś niebywałego. (...) Jesteśmy z wami" - powiedział.
W manifestacji udział wzięły również żony aresztowanych przez policję posłów PiS: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Roma Wąsik podziękowała zgromadzonym za wsparcie w imieniu swojego męża. "Liczymy, że dzisiaj, najpóźniej jutro zobaczymy naszych mężów w domu, ale tak naprawdę nie wiemy, kiedy wyjdą z więzienia. Nie możemy o nich zapomnieć" - mówiła Wąsik i przekonywała, że Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński zostali uwięzieni za uczciwą pracę i ściganie korupcji.
Natomiast Barbara Kamińska zażądała od Ministra Sprawiedliwości, Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, jak najszybszego uwolnienia polityków PiS. Zarzuciła też Bodnarowi, że nie miał w sobie "nic z Rzecznika Praw Obywatelskich", którym do niedawna był - podczas procedury odebrania mandatu i uwięzienia jej męża.
Wcześniej w czwartek prezydent Andrzej Duda poinformował, że na prośbę żon Kamińskiego i Wąsika wszczyna postępowanie ułaskawieniowe. Prezydent dodał, że zawnioskuje też do Prokuratora Generalnego, aby zawiesił wykonywanie kary politykom PiS na czas postępowania ułaskawieniowego.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak podkreślał, że celem manifestacji jest wyrażenie protestu przeciwko "destrukcji państwa polskiego, która jest dokonywana przez +koalicję 13 grudnia+". "Oni nie bez przyczyny wyłączyli sygnał Telewizji Polskiej 20 grudnia ubiegłego roku. Wyłączyli dlatego, żeby opinia publiczna nie mogła się dowiedzieć o tym złu, które oni realizują pod przywództwem Donalda Tuska. Temu się sprzeciwiamy. Powiedzmy, że nie godzimy się na to. Nie godzimy się na to, żeby ludzie, którzy walczyli z korupcją byli zamykani do więzienia. A tu za mną, w tym parlamencie są parlamentarzyści, którzy mają zarzuty postawione za korupcję" - mówił.
Podkreślał też, że Polsce grozi pakt migracyjny i że do naszego kraju będą ściągani nielegalni migranci. "Jeśli oni przeprowadzą pakt migracyjny, Polska przestanie być bezpiecznym krajem" - ocenił.
"Pójdźmy pod KPRM i tam wyraźmy swój przeciw przeciwko złu, które wprowadza +koalicja 13 grudnia+ i pilnujmy Polski" - zaapelował Błaszczak.
Po jego wystąpieniu uczestnicy manifestacji ruszyli sprzed Sejmu w kierunku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.