Co najmniej dwie osoby zginęły, a 45 zostało rannych w wyniku pożaru, jaki w nocy z czwartku na piątek wybuchł w jednym ze składów amunicji Armii Rosyjskiej koło Iżewska, w Udmurcji, 1200 km na południowy wschód od Moskwy.
Pożar spowodował detonację pocisków. Amunicja wciąż eksploduje. Odłamki spadają w promieniu kilkunastu kilometrów od bazy, na której terenie znajduje się skład.
Ministerstwo zdrowia Udmurcji poinformowało, że zginęły dwie osoby. Portal Life News twierdzi, że zginęło 18 osób.
Ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych przekazało, że w składzie może się znajdować 10 tys. wagonów amunicji. Z kolei Ministerstwo Obrony poinformowało, że przechowywane są tam m.in. rakiety do systemów Grad.
Resort obrony prognozuje, że pociski będą wybuchać przez dwie doby.
Skład usytuowany jest w pobliżu miejscowości Pugaczewo, około 20 km od Iżewska. Na terenie bazy płonie 18 magazynów i 150 budynków. W samym Pugaczewie ogień strawił ponad połowę zabudowań.
Ucierpiało również kilka miejscowości w sąsiednim Tatarstanie.
W walce z ogniem uczestniczy 300 strażaków, 30 pojazdów strażackich, trzy pociągi gaśnicze i cztery samoloty. Strażacy nie mogą zbliżyć się do płonących magazynów, gdyż stale eksplodują tam pociski.
Z zagrożonych rejonów ewakuowano ponad 30 tys. ludzi. Zamknięto drogę samochodową z Jełabugi do Permu. Wstrzymano też ruch na biegnącej w pobliżu trasie kolejowej. Zatrzymano trzy pociągi pasażerskie.
"Wybuchy, potem pożar. Leciały szyby z okien. Wszystko się trzęsło. Byliśmy przerażeni. Nie wiedzieliśmy, co robić, dokąd uciekać. Nikt nic nie wiedział i nie pomagał. Uciekaliśmy przez las, rzeczkę i bagna. Jak na filmie" - przytoczył jeden z lokalnych portali relację mieszkanki wioski, która znalazła się w strefie kanonady.
Na miejsce zdarzenia udał się prezydent Udmurcji Aleksandr Wołkow. Jest tam też wiceminister obrony Dmitrij Bułgakow.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.