Ks. Jerzy Limanówka SAC z Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl pisze do redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego, Piotra Mucharskiego.
W styczniu 2011 roku na wspomnianym już spotkaniu autorskim Tochmana ze studentami w Olsztynie zadałem mu pytanie, jak to możliwe, że w kraju, gdzie zdecydowaną większość stanowią Hutu w demokratycznych wyborach na prezydenta wygrywa Paul Kagame, Tutsi, i to w dodatku z 94-procentowym poparciem. Taką "miłością ludu" nie cieszy się nawet Łukaszenko na Białorusi. Pan Tochman odpowiedział z rozbrajającą szczerością: "Każdy w Rwandzie wie, że ściany mają uszy i lepiej nie pytać o ludzi, którzy znikają w nocy". Ze swoją genialnością doboru właściwych słów Wojciech Tochman doskonale opisuje atmosferę państwa reżimowego, kierowanego przez dyktatora, w którym wszyscy wiedzą, jak głosować.
W kontekście tych słów ze zdziwieniem przeczytałem ostatnie strony książki "Dziś narysujemy śmierć". Autor umieścił tam podziękowania osobom, którym wiele zawdzięcza, bez pomocy których ta książka by nie powstała. Na pierwszym miejscu są wymienieni Odette Nyiramirimo, sekretarz stanu ds. rodziny, kobiet i dzieci, Sheikh Harerimana Mussa Fazi, minister bezpieczeństwa wewnętrznego i sędzia Philibert Kambini. Wszystkie wyżej wymienione osoby są mniej lub bardziej związane z obecnym establishmentem rządowym w Rwandzie. Szczególnie moją uwagę przykuła forma podziękowania dla ministra bezpieczeństwa wewnętrznego: „znalazł czas w ważny dla siebie dzień świąteczny, aby spotkać się ze mną i wyjaśnić to, czego nie rozumiałem”.
Panie Wojciechu! Nie wiem, czy w kraju, w którym „ściany mają uszy a ludzie znikają nocą” minister bezpieczeństwa wewnętrznego jest najlepszym autorytetem dla zrozumienia rzeczywistości kraju. Dla jasności: nie mam Panu za złe spotkania z rządowym establishmentem. Sam trochę, bardziej jako hobby, param się dziennikarstwem i wiem, jak ważne są kontakty i rozmowa z kompetentnymi osobami. Dodatkowo każdy reporter wie, że w krajach dyktatury bez odpowiednich zezwoleń, przepustek, pieczątek nic nie można zrobić, ale aby ich traktować od razu jako autorytety, które „wyjaśniają to, czego nie rozumiem”? To pewna przesada.
Teraz natomiast rodzi się drugie pytanie, o wiele trudniejsze i kłopotliwsze: na ile Pan zachował niezależność od rządowego establishmentu? Przyznaję pytanie bardzo trudne, ale pytać chyba można. Wiem, ks. Adam Boniecki by takiego pytania nie zadał. Ale mi brakuje wieku ks. Bonieckiego i jego roztropności, więc pytam. Bardzo się będę cieszył, gdy Pan mnie zapewni o swojej niezależności. Naprawdę będę się cieszył. Ale zestawienie pewnych faktów pozwala mi w to wątpić.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.