Polscy siatkarze po zwycięstwie w Gdańsku w meczu o trzecie miejsce nad Argentyną 3:0 (25:18, 25:23, 25:22) po raz pierwszy w historii stanęli na podium Ligi Światowej.
Biało-czerwoni wcześniej dwukrotnie mieli szansę na zdobycie brązowego medalu, ale przegrywali decydujące spotkania. W 2005 roku w Belgradzie ulegli Kubańczykom 2:3, a przed czterema laty w Katowicach lepsi okazali się Amerykanie, wygrywając 3:1.
Polska: Piotr Nowakowski (7), Grzegorz Kosok (7), Bartosz Kurek (14), Jakub Jarosz (17), Michał Ruciak (2), Łukasz Żygadło (4) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Michał Kubiak (4).
Argentyna: Facundo Conte (14), Rodrigo Quiroga (3), Sebastian Sole (5), Federico Pereyra (8), Pablo Crer (8), Luciano de Cecco (3) i Alexis Gonzales (libero) oraz Lucas Ocampo (3), Nicolas Uriarte (1).
Dla obu ekip niedzielne spotkanie miało wielkie znaczenie. Polacy po raz trzeci w historii dostali szansę gry o podium, a dla Argentyńczyków już awans do czołowej czwórki był sporym sukcesem.
Presję lepiej wytrzymali biało-czerwoni. Trener Andrea Anastasi postawił na zawodników, którzy dzień wcześniej w półfinale ambitnie walczyli z Rosjanami. Zmian było mało, bo powodów brak.
Od pierwszego seta Polacy nie pozostawili złudzeń, kto jest zespołem lepszym. Szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie, głównie dzięki dobrej postawie Jakuba Jarosza i Bartosza Kurka w ataku. W sumie w pierwszej partii zdobyli razem 15 punktów. Rywale byli bezradni, wyjścia z sytuacji nie mógł znaleźć także ich najskuteczniejszy do tej pory zawodnik Facundo Conte. Biało-czerwoni kontrolowali wydarzenia na parkiecie, prowadzili 15:11, 19:13, a wygrali 25:18.
Nie zawsze skuteczny blok i problemy w przyjęciu sprawiły, że drugi set był bardziej wyrównany. W polu zagrywki znakomicie zaprezentował się Federico Pereyra. Mimo że Polacy prowadzili nawet czterema punktami (10:6), przy jego serwisie rywale wyrównali (17:17). Ataki Jarosza trafiały na blok rywali, więc ciężar gry wzięli na siebie środkowi Grzegorz Kosok i Piotr Nowakowski. Opłaciło się, bo mistrzowie Europy zwyciężyli w tej partii 25:23.
Argentyńczycy nie mieli zamiaru odpuścić i jeszcze wyżej podnieśli poprzeczkę w trzecie partii. Receptę na polski blok znalazł Conte i po raz pierwszy w meczu Latynosi wypracowali sobie trzypunktową przewagę. Szybko zareagował Anastasi, wprowadzając na parkiet Michała Kubiaka za Michała Ruciaka. To był strzał w dziesiątkę. Zawodnik AZS Politechniki Warszawskiej zdobył dwa ważne punkty i zrobiło się po 15. As serwisowy Jarosza i znakomita postawa w bloku tylko powiększała przewagę biało-czerwonych, którzy wygrali 25:22, a ponad 10 tys. polskich kibiców na trybunach długo skandowało "dziękujemy".
W finale, który rozpocznie się o godz. 20, Rosjanie zmierzą się z mistrzami świata - Brazylijczykami. "Canarinhos" to obrońcy trofeum i dziewięciokrotni triumfatorzy Ligi Światowej. Obie ekipy spotkały się też w finale zeszłorocznej edycji. W argentyńskiej Cordobie lepsi okazali się zawodnicy z Ameryki Południowej, wygrywając 3:1.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.