Prawie 300 osób zostało aresztowanych w Syrii po piątkowych protestach przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Asadowi, odbywających się w całym kraju - poinformowało w sobotę syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka (OSDH).
Piątkowe demonstracje były najliczniejsze od rozpoczęcia rewolty przeciwko reżimowi Asada w połowie marca.
Obrońcy praw człowieka sprecyzowali, że ponad 100 osób aresztowano w samym rejonie Idlib, przy granicy z Turcją. Do położonej tam miejscowości Kafar Nubol w sobotę wjechały dziesiątki samochodów z agentami służb bezpieczeństwa, którzy rewidowali domy i "bili ludzi na oczach ich rodzin" - twierdzą działacze.
W Stambule rozpoczęła się w sobotę konferencja z udziałem ponad 300 syryjskich opozycjonistów, którzy mają dyskutować nad perspektywą obalenia Asada. Z powodu fali przemocy w kraju takie samo zgromadzenie, planowane w stołecznym Damaszku, zostało odwołane.
W piątek na ulicach syryjskich miast manifestowało nad milion ludzi. Tylko w mieście Hama, położonym ok. 200 km na północ od Damaszku, demonstracja zgromadziła ok. 500 tys. ludzi.
W wyniku interwencji syryjskich służb bezpieczeństwa w całym kraju zginęło co najmniej 28 osób - podali obrońcy praw człowieka.
Nazwał ich "wariatami" i dodał, że nie pozwoli, by nadal "dzielili Amerykę".
W swojej katechezie papież skoncentrował się na scenie pojmania Jezusa.
2,1 mld. ludzi wciąż nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej.
Sytuację nauczycieli religii pogarsza fakt, że MEN dał im za mało czasu na przekwalifikowanie się.