Na Światowy Dzień Młodzieży w Madrycie można dotrzeć także pieszo. 130-osobowa grupa młodzieży, która wyruszyła ze stolicy Katalonii, ma do przebycia 600 km. Humory jednak dopisują.
Duszą pielgrzymów jest ks. Ferrán Lorda. Miał 15 lat, kiedy wziął udział po raz pierwszy w Światowych Dniach Młodzieży w Santiago de Composteli w 1989 r.
„Wszystko zaczęło się trochę żartem” – mówi ks. Ferrán Lorda, który pracuje w Barcelonie w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Grupa młodzieży zrobiła pielgrzymkę do Sydney w 2008 r. „Był to ogromny wysiłek z powodu odległości i wysokich kosztów, ponieważ zostaliśmy w Australii ponad miesiąc. Ale udało się”. Uczestnicy nie zapomną wybuchu radości, kiedy Papież ogłosił, że kolejne Światowe Dni Młodzieży odbędą się w Madrycie. To o wiele bliżej niż Sydney. Ktoś zażartował, że powinni pójść pieszo z Barcelony.
Żart zamienił się w poważny projekt. W 2009 r. grupa zrobiła pierwszą próbę z Oporto do Santiago de Composteli. Trasa wynosiła 390 km. „Zobaczyliśmy, że dzieci mogą to zrobić i są wytrzymałe. Ponadto odkryliśmy siłę wspólnoty podczas pielgrzymki” – mówi ks. Lorda. Kolejna próba miała miejsce rok temu w Polsce, gdzie pielgrzymowali z Krakowa do Częstochowy. „Wybraliśmy taką trasę, aby odwiedzić jak najwięcej miejscowości. Chcieliśmy nieść Chrystusa do najmniejszych zakątków”.
W piątek wieczorem 130-osobowa grupa wyruszyła z Barcelony do Madrytu. Dzienna trasa wynosi średnio ok. 30 km. „Pielgrzymka ma trzy cele: rozwój osobisty młodzieży, danie świadectwa o Chrystusie oraz zbiór funduszy na budowę szkoły w Burkina Faso” – wyjaśnia hiszpański duchowny. Grupa dotrze do Madrytu 18 sierpnia. W Barajas do pielgrzymów dołączą rodzice i ostatni etap wszyscy przejdą razem. „Chcemy świętować rodzinę z powodu wysiłków, jakie podejmuje dla nas” – podkreśla ks. Ferrán Lorda.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.