Policja i prokuratura wyjaśniają przyczyny zgonu dwójki dzieci w wieku ok. 3 i 5 lat, których ciała znaleziono w poniedziałek w lesie w podwarszawskich Ząbkach. Babcia dzieci zmarła w szpitalu po próbie samobójczej. Rodzina została objęta opieką psychologa.
Miejsce tragedii, znajdujące się w lesie niedaleko ul. Chełmońskiego w Ząbkach, zostało zabezpieczone przez policjantów. Na miejscu jest także prokurator i biegły z zakresu medycyny sądowej - poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Renata Mazur.
Z nieoficjalnych informacji zbliżonych do śledztwa wynika, że 64-letnia babcia śmiertelnie postrzeliła dzieci, a później próbowała popełnić samobójstwo; zmarła po przewiezieniu do szpitala.
Policjanci zabezpieczyli znaleziony na miejscu pistolet. Broń została przekazana do badań balistycznych. Ze wstępnych ustaleń wynika, że należała do ojca dzieci, który miał na nią pozwolenie.
Dzieci - około 3-letnia dziewczynka i około 5-letni chłopiec - były niepełnosprawne. Kobieta, pod której opieką znajdowały się dzieci, zostawiła pożegnalny list.
Asp. Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji powiedział dziennikarzom, że ciała dzieci oraz ranną starszą kobietę znaleźli funkcjonariusze, którzy około południa otrzymali zgłoszenie na telefon alarmowy. Policja zabezpieczyła ślady na miejscu zdarzenia. Przesłuchiwani są świadkowie m.in. okoliczni mieszkańcy.
Policja na razie nie chce ujawniać żadnych szczegółów. Mrozek podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że jest na to za wcześnie. Dopytywany o przyczynę zgonu dzieci mówił, że potwierdzi ją sekcja zwłok. Jej wyniki mają być znane we wtorek.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.