Główne europejskie giełdy rozpoczęły wtorkowe sesje na plusach. Wsparciem okazały się m.in. dane makroekonomiczne. Na wartości traci dolar oraz szwajcarski frank.
Około godziny 12.00 WIG20 zyskiwał 0,4 proc., niemiecki DAX ponad 2 proc., francuski CAC40 - 1,9 proc., a brytyjski FTSE 100 1,4 proc.
Zdaniem analityków europejskie giełdy zostały wsparte przez dobre dane makroekonomiczne, m.in. dotyczące wskaźników PMI dla krajów strefy euro.
We wtorek opublikowany indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze przemysłowym Niemiec, przygotowywany przez Markit Economics, wyniósł w sierpniu 52,0 pkt wobec 52,0 pkt na koniec lipca.
Tymczasem analitycy szacowali, że indeks wyniesie 50,6 pkt. Ten sam wskaźnik dla całej strefy euro wyniósł w sierpniu 49,7 pkt wobec 50,4 pkt na koniec lipca. Tu analitycy szacowali, że indeks wyniesie 49,5 pkt.
Wartość wskaźnika PMI powyżej 50 punktów oznacza ożywienie w sektorze, poniżej - recesję.
Analityk TMS Brokers Bartosz Sawicki wskazał, lepszy od szacunków odczyt wskaźnika dla najważniejszej europejskiej gospodarki, czyli Niemiec, wyraźnie wsparł notowania na frankfurckiej giełdzie, jak również windował kurs euro/dolar.
Podobnego zdania jest analityk DM BOŚ Marek Rogalski, który dodał, że pozytywnie zaskoczyły również dane o PMI w Chinach.
"Jeszcze przed publikacją danych spekulowano, iż mógł on w sierpniu spaść nawet poniżej 45 pkt. Tymczasem finalnie okazało się, iż wzrósł on do 49,8 pkt, z 49,3 pkt, co wyraźnie poprawiło nastroje w Azji" - stwierdził.
Dodał, że kolejna +niespodzianka+ przyszła o godz. 8.00 ze Szwajcarii, gdzie nadwyżka w handlu wzrosła w lipcu do 2,82 mld franków z 1,77 mld franków po rewizji w czerwcu.
"Pokazuje to, iż szwajcarski eksport wcale nie jest tak poważnie zagrożony szybką umacnianiem się aprecjacją franka, jak można było się tego obawiać. Dane nie ruszyły jednak zbytnio notowaniami franka - tutaj bardziej liczą się dalsze potencjalne działania banku centralnego Szwajcarii, który jak na razie +skutecznie+ przeszkadza spekulantom" - ocenił Rogalski.
Nastrojów wśród inwestorów nie zepsuł nawet słaby wynik indeksu ZEW w Niemczech, który obrazuje nastroje i oczekiwania tamtejszych analityków dotyczące gospodarki. Wskaźnik oczekiwań spadł w sierpniu do minus 37,6 pkt, wobec minus 15,1 pkt w lipcu. Ekonomiści oczekiwali minus 26,0 pkt.
Indeks ocen obecnej sytuacji spadł w sierpniu do 53,5 pkt z 90,6 pkt w poprzednim miesiącu. Tu oczekiwano spadku do 85,0 pkt.
Lepsze odczyty danych makro, pozwoliły na utrzymanie nieco lepszych nastrojów na rynkach, czego efektem jest spadek wartości dolara oraz franka. Zyskują natomiast waluty bardziej ryzykownych rynków, m.in. złoty. Przed 12.00 za dolara trzeba było zapłacić 2,86 zł, za euro 4,14 zł, a za franka 3,63 zł.
Na wartości traci też m.in. złoto, które potaniało około południa do 1885 dolarów za uncję. Nad ranem jego cena przekroczyła barierę 1900 dolarów.
Sawicki z TMS Brokers wskazał, że na rynku do rangi najważniejszego wydarzenia tego tygodnia urasta piątkowe wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej USA Bena Bernanke w Jackson Hole. "Wielu uczestników rynku liczy, że z ust szefa Fed padną deklaracje dotyczące uruchomienia QE3 (kolejny plan zwiększenia płynności na rynku - PAP). Taki scenariusz jest jednak wątpliwy - po pierwsze nie występują obecnie zagrożenia deflacyjne, które rok temu były jedną z głównych przesłanek uruchomienia drugiej rundy programu skupu aktywów. Po drugie Fed dysponuje również innymi narzędziami wspierania gospodarki" - stwierdził Sawicki.
Jego zdaniem, szef Fed będzie tłumaczył powody osłabienia największej gospodarki i uzasadni decyzję banku o utrzymaniu kosztu pieniądza na poziomie bliskim zera przez kolejne dwa lata.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.