Konsekwencją proponowanych zmian w systemie emerytalnym był kolejny dzień spadków na warszawskiej giełdzie. W czwartek po godz. 14 indeks WIG20 obniżył się o ponad 6 proc. Mimo tego złoty nie tracił mocno na wartości, a według analityków niedługo może się umocnić.
Około godz. 17.15 za euro trzeba było zapłacić 4,28 zł, dolar kosztował 3,24, frank szwajcarski - 3,45, a funt brytyjski 5,06. Polska waluta umocniła się jedynie wobec franka.
"W przypadku złotego, najwyżej byliśmy dziś na poziomie 4,2925 za euro. Jest jednak silny opór na poziomie 4,2950. Później doszło do umocnienia po słowach szefa EBC. Euro-złoty obniżył się o figurę wobec tego najwyższego poziomu" - powiedział w rozmowie z PAP diler walutowy z BNP Paribas Jan Koprowski.
Prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi ocenił w czwartek, że dalsza poprawa w gospodarce strefy euro powinna być kontynuowana w kolejnych miesiącach tego roku. Draghi powiedział również, że EBC będzie utrzymywał politykę, której zadaniem jest wsparcie ożywienia gospodarczego i dodał, że EBC rozważał w czwartek obniżkę stóp proc.
"Myślę, że złoty ma szanse się umocnić. Nie ma potencjału na osłabienie złotego. Nie ma interesu, żeby osłabił się powyżej 4,30. Jutro mamy +payrolle+, które powinny zdjąć jakąś niepewność z rynku. Uważam, że ten obecny, negatywny sentyment, jaki panuje na giełdzie oraz na rynku obligacji się zmieni. Giełdy się odbudują, rynek obligacji też. Moim zdaniem złoty będzie się umacniał i w przyszłym tygodniu możemy zejść na 4,25 za euro" - powiedział Koprowski.
Jak wskazał w przesłanym komentarzu Mateusz Adamkiewicz z X-Trade Brokers DM S.A., na kurs złotego wpłyną piątkowe dane miesięczne z rynku pracy w USA. "To wszystko będzie miało wpływ na notowania dolara, a przez także polskiego złotego" - zaznaczył.
Analityk dodał, że czwartkowa sesja na GPW, była najgorsza od początku wybuchu europejskiego kryzysy ponad 2 lata temu. "WIG20 spadał podczas dzisiejszej sesji wyraźnie ponad 6 proc. Dopiero ostatnie chwile przynoszą lekkie odbicie (...)" - zaznaczył.
WIG20 na zamknięciu czwartkowej sesji spadł o 4,63 proc. i wyniósł 2201,50 pkt.
Jak przypomniał Adamkiewicz, jest to konsekwencja zaprezentowanych w środę zmian w systemie emerytalnym. Rząd zaproponował przeniesienie części obligacyjnej OFE do ZUS. Przyszli emeryci będą mogli wybrać, czy chcą oszczędzać w OFE czy w ZUS. Otwarte Fundusze Emerytalne nie będą mogły inwestować w obligacje Skarbu Państwa bądź obligacje gwarantowane przez Skarb Państwa.
"Wczorajsza decyzja rządu oznacza demontaż OFE. Trudno przypuszczać, aby na przyszłych zasadach duży odsetek społeczeństwa zdecydował się na oszczędzanie w OFE. To będzie powodowało, że fundusze zamiast stanowić popyt na akcję, będą na warszawskiej giełdzie stanowić stronę podażową" - zauważył Adamkiewicz.
Ekspert zwrócił uwagę, że na wartości traci także polski dług. "Rentowność obligacji 10-letnich osiągnęła podczas dzisiejszej sesji 4,816. Po wprowadzeniu zapowiadanych zmian, inwestorzy zagraniczni staną się posiadaczami ponad 45 proc. polskiego długu, a jak wiadomo, nie jest to popyt stabilny" - dodał.
Polskie obligację tracą, w dużej mierze przez planowane przez rząd zmiany w systemie emerytalnym. Wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk ocenił w czwartek, że obecna zmienność na rynku długu jest krótkoterminowa. W średnim i w krótkim terminie zaproponowany wariant, jeśli chodzi o OFE, będzie pozytywny dla rynku.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.