Prawosławni mnisi z Góry Atos zbuntowani przeciw ekumenicznym kontaktom Konstantynopola z katolikami nadal nie chcą opuścić klasztoru Esfigmenu.
29 lipca zabarykadowana grupa ok. 20 zakonników wypędziła kamieniami i koktajlami Mołotowa greckich komorników i policjantów, którzy mieli wyegzekwować nakaz eksmisji. Wtedy mogłaby tam osiąść nowa wspólnota monastyczna, posłuszna patriarsze.
Mający tysiąc lat klasztor Esfigmenu jest jednym z 20 monasterów góry Athos, która należy terytorialnie do Grecji, ale kościelnie podlega patriarsze Konstantynopola. Mnisi weszli z nim w konflikt w 1967 r., gdy do ówczesnego patriarchy Atenagorasa przybył z wizytą papież Paweł VI. Oskarżyli wówczas swego zwierzchnika o zdradę prawosławia.
Ponieważ jego następcy kontynuowali linię dialogu z Watykanem, opinii tej nie zmienili. W 2002 r. patriarcha Bartłomiej uznał wspólnotę Esfigmenu za nielegalną i nakazał jej mnichom opuszczenie klasztoru. Oni jednak mimo poparcia władz greckich dla stanowiska Patriarchatu Ekumenicznego stale opierają się jego żądaniom.
Putin od 2023 r. jest objęty nakazem aresztowania przez MTK.
"Minerałów będzie tyle, że nie będziecie wiedzieli co z nimi zrobić".
Mające poprzedzić szczyt spotkanie ich głównych doradców zostało odłożone.
Szacuje się, że gangi kontrolują niemal całą stolicę, Port-au-Prince.
Zjawisko to idzie w parze z poprawą zdrowia psychicznego wśród studentów.