Wąskie drzwi i szerokie złudzenia to nasza codzienność, która prowadzi poza granice komfortu.
Jedni bardzo lubią spać, nie tylko w wakacje, inni starają się - jak ostatnio gdzieś wyczytałem – nawet z tzw. nudy uczynić trampolinę do aktywnego tworzenia naszej egzystencji. A Ewangelia dwudziestej pierwszej niedzieli w ciągu roku przypomina o rzeczywistości, którą lubimy spłaszczać, zagłuszać albo upraszczać do granic komfortu: „Starajcie się wejść przez ciasne drzwi” – mówi Jezus. Nie: „Wszyscy wejdą, nie martwcie się”, nie: „Zostawcie to, Bóg jest miłosierny”, tylko – „starajcie się”. Czyli nie wszystkim może się udać? Przecież do królestwa Bożego nie wchodzi się przypadkiem, przez „automatycznie rozsuwaną bramę” jak w supermarkecie, nie z rozpędu ani nie przez samą przynależność do „właściwej grupy”, tradycji czy wspólnoty, ale przez relację – żywą, osobistą więź z Bogiem. Nie chodzi o znajomość religijnego języka, ale o serce, które żyje Ewangelią. Ani tylko o to, czy „byliśmy obok Jezusa”, ale czy „żyliśmy z Nim” na co dzień.
Nasza wiara to nie dekoracja życia, ale jego fundament. Wąskie drzwi to wybór stylu życia, który czasem oznacza rezygnację z tego, co wygodne. To wierność, kiedy jest nudno. To uczciwość, kiedy inni mówią: „Nie bądź głupi”. To wytrwałość, gdy wydaje się, że nikt już nie idzie tą drogą. Ale w tej Ewangelii jest też dobra nowina: to nie drzwi są za wąskie, tylko nasze serca czasem zbyt ociężałe. I właśnie dlatego Jezus nie mówi: „Wejdźcie”, ale „starajcie się”. Działajcie. Próbujcie. Nie ustawajcie. Bóg naprawdę chce, żebyśmy przeszli przez te wąskie drzwi – nawet jeśli będą wydawać się nam zbyt ciasne. Przecież nikt nas przez takie ciasne drzwi nie wniesie. Musimy zatem zrobić krok sami, pamiętając, że wybór ciasnych drzwi jest związany z pozostawieniem za sobą ciężkiego bagażu pychy, obojętności, egoizmu, urazów, chciwości czy wygodnictwa. Ale w zamian wchodzimy w przestrzeń wolności dzieci Bożych, które wiedzą, komu zaufały. A może trzeba się zwyczajnie „odchudzić”, stosując terapię „mniej” i „więcej”, typu: mniej złości, więcej miłosierdzia, mniej plotek, więcej modlitwy, mniej „ja”, więcej „Ty, Panie”.
Warto pytać siebie, czy trudne wymagania nas zniechęcają czy mobilizują do bardziej intensywnego zaangażowania? W wypadku mobilizacji trzeba się bowiem wysilić. A my – przyzwyczajeni do wygody – wolimy, gdy wszystko robi się samo: od zmywania naczyń po modlitwę. Gdyby jednak wejście do nieba było przez aplikację mobilną, to może więcej osób by podjęło próbę. Może coś w stylu: „Niebo+” – logujesz się, zaznaczasz dobre uczynki, odhaczasz modlitwy, klik i już. A tu chodzi o zupełnie coś innego – Bóg nie chce automatycznej obecności człowieka, ale pragnie jego świadomej miłości.
I na koniec, choć równie dobrze można byłoby od tego rozpocząć, fragment „Tolerancji” multiinstrumentalisty Staszka Sojki, który przekroczył 21 sierpnia br. granice wieczności, rozpoczynając nowy etap życia (tak, to nie pomyłka, etap życia!).
„Dlaczego nie mówimy o tym, co nas boli otwarcie?
Budować ściany wokół siebie - marna sztuka
Wrażliwe słowo, czuły dotyk wystarczą
Czasami tylko tego pragnę, tego szukam
Na miły Bóg,..
Życie nie tylko po to jest, by brać
Życie nie po to, by bezczynnie trwać
I aby żyć siebie samego trzeba dać”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Dziś w Drohiczynie odbył się pogrzeb zmarłego 14 września miejscowego biskupa seniora.
Wkrótce zaczną się najcięższe i najbardziej uciążliwe dla mieszkańców Rudy Śląskiej prace.
Liczący 3 tys. lat artefakt zaginął z Muzeum Egipskiego w Kairze.