Bezrefleksyjnie osłuchaliśmy się z nieustanną prośbą Franciszka: „módlcie się za mnie!”.
Ja i moje dziecko, a wokół dłuuugo, długo nic.
Czyli antyczna Grecja, jakiej nie znamy i absolutnie się nie spodziewamy.
W świecie bezradności, dotkniętym przez niemoc, nieufność czy zwątpienie Bóg zapala światło nadziei i daje szczególną Pomoc.
Jedno wydaje się mniej ważne, inne jest zbyt wymagające, jeszcze inne odbieramy jako niedzisiejsze.
Dziś jeszcze nie, ale może niebawem znów śpiewać będziemy „w ojczyźnie wolność racz nam zwrócić Panie”.
Ten Fundusz od początku miał dzielić. Nie pieniądze. Ludzi. I to zadanie spełnia do dnia dzisiejszego.
Najbliższa jesień może być początkiem nowej wiosny Kościoła, także w Polsce.
Może to, że nasze życie nie daje się ugłaskać, jest regułą, nie wyjątkiem?
Dzieci PRL-u wracają do tego, co było?