W piśmie do Trybunału w Strasburgu Rosja twierdzi, że krewni ofiar katyńskich nie cierpieli po stracie bliskich, bo i tak ich nie znali. Rosyjski rząd uważa też, że nie należy się im żadne zadośćuczynienie finansowe - informuje "Rzeczpospolita".
6 października podczas rozprawy dotyczącej skargi katyńskiej przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, nie było mowy o finansowym zadośćuczynieniu dla bliskich. Czy powinni je otrzymać, strasburscy sędziowie zdecydują dopiero za kilka miesięcy w wyroku.
Gazeta dotarła do pisma rosyjskiego wiceministra sprawiedliwości Georgija Matiuszkina do Trybunału w tej sprawie. Reprezentant rosyjskiego rządu, dowodzi, że skoro - jak twierdzą Rosjanie - Trybunał nie powinien się zajmować "wydarzeniami katyńskimi" sprzed 70 lat i wydawać wyroku w tej sprawie, nie może być zadośćuczynienia.
Według strony rosyjskiej nie ma też mowy o poniżającym traktowaniu bliskich ofiar NKWD, na co Polacy poskarżyli się Trybunałowi. Bowiem skarżący - jak Witomiła Wołk-Jezierska, Krystyna Kryszkowiak czy Antoni Trybowski - urodzili się dopiero w 1940 r. i nawet nie poznali swych ojców. Ich dzieci nie były też świadkami "wydarzeń katyńskich" - twierdzą Rosjanie.
"Stwierdzenie, że nie cierpieliśmy, bo nie zdążyliśmy poznać ojców to wyjątkowa podłość. Brak mi słów" - podkreśla Wołk-Jezierska.
Jak mówi autor skargi katyńskiej dr Ireneusz Kamiński, zarzut poniżającego traktowania bliskich ofiar został postawiony Rosji w związku z postępowaniami przed moskiewskimi sądami tuż przed wniesieniem skargi do Strasburga. "To w rosyjskim sądzie krewni ofiar usłyszeli m.in., iż ich ojcowie byli szpiegami i terrorystami, czyli zasłużyli na taki los" - podkreśla.
Odpowiedź strony rosyjskiej kończy korespondencję stron z Trybunałem. Teraz krewni ofiar czekają tylko na wyrok.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.