Wciąż nie ma informacji o 15 poszukiwanych.
Szef obsługi pokładowej jest trzecią osobą, uratowaną z włoskiego statku wycieczkowego, leżącego u wybrzeży Toskanii. Mężczyzna pomagał pasażerom opuścić pokład, ale sam nie zdołał z niego zejść, gdyż złamał nogę. Półtorej doby uwięziony na pokładzie statku Włoch czekał na ratunek, wołając o pomoc. Strażacy dotarli do niego w niedzielę przed południem. "Cały czas wierzyłem, że nadejdzie ratunek, przeżyłem 36 godzin koszmaru"- powiedział ocalony Marrico Giampetroni.
Kiedy w piątek wieczorem statek Costa Concordia uderzył o skały i przechylił się nabierając wody, szef obsługi pokładowej Giampetroni pomagał pasażerom schodzić do szalup ratunkowych. Następnie zszedł na jeden z dolnych poziomów, by sprawdzić, czy są tam jeszcze ludzie. Wtedy poślizgnął się i złamał nogę. Nie mógł więc o własnych siłach opuścić statku. Akcja dotarcia do mężczyzny była bardzo trudna, ponieważ uczestniczący w niej ratownicy musieli pokonać zalane pomieszczenia.
Po południu we wraku statku ratownicy znaleźli ciała dwóch starszych mężczyzn - podały media, powołując się na Straż Przybrzeżną.
Według najnowszych danych nie ma informacji o 15 osobach, których nazwiska figurują na listach pasażerów i członków załogi - powiedział w niedzielę przedstawiciel władz regionu Toskania Enrico Rossi. Nie wyklucza się, że część z tych ludzi nie została zarejestrowana w chwili ewakuacji do jednego z wielu miejsc, gdzie dotarli rozbitkowie.
Prokuratura, na wniosek której aresztowano w sobotę kapitana statku, wyjaśniła, że środek ten zastosowano w związku z groźbą ucieczki.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.