Kościół zachęca do podejmowania osobistych wyrzeczeń. Przypomina też, że post nie jest dietą, że chodzi o odmówienie sobie czegoś ze względu na Boga. Powstaje pytanie: po co właściwie Bogu nasz post?
Wielki Post już za chwilę – przypomniał w sobotę Dziennik Zachodni, przy okazji przypominając zasady jakoby obowiązujące w Kościele katolickim. Nawet trudno komentować pomysł, że przez 40 dni Wielkiego Postu obowiązuje katolików „post jakościowy” (czyli wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych!), czy że post ilościowy poza Środą Popielcową i Wielkim Piątkiem obowiązuje także w Wielką Sobotę (przypomnę: w tym dniu Kościół zachęca do wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych, ale jej nie nakazuje). Wielki Post wyklucza wszelką zabawę – czytam również z osłupieniem (o tym, czego naprawdę w tej kwestii wymaga Kościół więcej w tekście „Pokutnik na parkiecie”).
Katolickie przepisy postne nie są surowe – to pewne minimum życia duchowego - ale Kościół zachęca do podejmowania osobistych wyrzeczeń. Przypomina też, że post nie jest dietą, że chodzi o odmówienie sobie czegoś ze względu na Boga. Powstaje pytanie: po co właściwie Bogu nasz post?
Zacznijmy od rzeczy podstawowej: post polega na zrezygnowaniu z pewnego dobra na rzecz dobra większego. To, czego się wyrzekamy, nie jest złe. Chodzi jednak o dobro większe. Jakie?
Pierwszym dobrem jest wolność. Moja własna wolność, która mówi, że mogę żyć bez tego czy innego dobra. Nie jest mi konieczne. Nie muszę się nim podpierać czy pocieszać. Post – wybrane dobrowolnie doświadczenie braku – sprawia, że szukam pomocy u Boga i u Niego ją znajduję. Chodzi o to, by – jak mówił święty Paweł – umieć cierpieć biedę i umieć obfitować. O to, by móc się cieszyć każdym dobrem wiedząc, że moje życie od niego nie zależy.
Drugim dobrem jest solidarność z drugim człowiekiem. Poszcząc mamy szansę dzielić choć w części doświadczenie ludzi głodnych, spragnionych, cierpiących, żyjących w nędzy. Mamy szansę nie tylko rozumowo przyjąć ich cierpienie, ale niejako dotknąć go od środka. Możemy też tym, co mamy, co nam pozostanie, obdarować tych którzy nie mają. To idea jałmużny – wielkopostnej i każdej innej. Wyrzec się czegoś dla kogoś.
W końcu– jak wskazują mnisi - post odsłania nas samych. Zabierając to, czym się na co dzień podpieramy, pokazuje jacy jesteśmy. Wydobywa na wierzch nasze wady, może na co dzień, w komforcie często skrzętnie poukrywane. Nie po to, by nas pognębić, ale by podnieść. Bóg wybrał nas właśnie takimi, jakimi jesteśmy i takimi ukochał.
I to ostatnia myśl na temat postu. Jeśli ma być podejmowany ze względu na Boga (a tylko takie wyrzeczenie jest postem) musi płynąć z pragnienia dobra i do dobra prowadzić. Z miłości do Boga, do bliźniego i (wcale nie ostatnie) do siebie samego. Post nie jest kontrolowanym masochizmem czy narzuconym bezsensownym samoudręczeniem. To nie sztuka dla sztuki...
Jeśli zatem chcę podjąć post (do czego zachęcam!) – to dla jakiego dobra?
Więcej o przepisach postnych w Kościele katolickim znajdziesz TUTAJ
Przykazania kościelne obecnie obowiązujące w Polsce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.