Co najmniej 78 jemeńskich żołnierzy zginęło w niedzielę w walkach z bojownikami powiązanymi z Al-Kaidą, którzy próbowali przejąć kontrolę nad pozycjami wojska w niestabilnej prowincji Abjan, na południu Jemenu - wynika z przekazanego w poniedziałek bilansu.
W walkach zginęło ponadto ok. 25 bojowników - podało anonimowo źródło w jemeńskiej armii. Po obu stronach jest bardzo wielu rannych. Źródła wojskowe nazywają niedzielne starcia "masakrą".
Według świadków oraz lokalnych władz w pobliżu posterunków wojskowych na południe i zachód od miasta Zindżibar wybuchły samochody pułapki. Po eksplozjach jemeńska armia wysłała na miejsce posiłki stacjonujące w pobliskim porcie w Adenie. Kontrolę nad Zindżibarem od maja zeszłego roku sprawują bojownicy Al-Kaidy.
Dzień wcześniej informowano, że śmierć poniosło co najmniej 35 jemeńskich wojskowych.
Prowadzenie kampanii przeciwko Al-Kaidzie jest jednym z najważniejszych żądań stawianych przez Waszyngton nowemu prezydentowi Jemenu Abd ar-Rabiemu Mansurowi al-Hadiemu. Hadi, dotychczasowy wiceprezydent, tydzień temu odebrał władzę z rąk Alego Abd Allaha Salaha, który po 33 latach rządów został zmuszony do ustąpienia na fali ulicznych protestów.
Akty przemocy w prowincji (muhafazie) Abjan odzwierciedlają problemy, jakie ma Jemen po roku kryzysu politycznego, który sprawił, że Al-Kaida zdołała przejąć kilka miast na południu i odeprzeć ofensywę wojsk, próbujących odbić te miejscowości.
Armia jemeńska prowadzi w prowincji Abjan operacje przeciwko islamistom. Pozycje Al-Kaidy na południu Jemenu atakują też bezzałogowe samoloty USA.
To ma być odpowiedź na działania Chin na Morzu Południowochińskim.
Tylko w jednym batalionie w 2023 roku w ten sposób zginęło 20 żołnierzy, w 2024 - już 40.
Etiopia domaga się od sąsiedniej Erytrei przekazania jej części terytorium z dostępem do morza.
W wyniku krótkich walk zginęło ponad 100 osób. A to nie koniec...