Po meczu Polska - Grecja powiedzieli:
Wojciech Szczęsny (bramkarz reprezentacji Polski): "Do przerwy graliśmy naprawdę dobrze. W drugiej połowie Grecy wyszli bardziej ofensywnie nastawieni i przejęli kontrolę nad meczem. Po mojej czerwonej kartce już było ciężko coś z przodu zrobić. Jesteśmy zawiedzeni, że stracilismy dwa punkty, ale trzeba przyznać, że to sprawiedliwy wynik. Wiedziałem, że sfaulowałem Greka i spodziewałem się czerwonej kartki. Nie było o co się kłócić. Gdy w tunelu zobaczyłem, że Przemek obronił karnego, bardzo mi ulżyło. Cieszę się, że był w stanie podołać tak wielkiej odpowiedzialności. Przy zamknietym dachu temperatura nie była problemem, bardziej to, że stało powietrze i nie było czym oddychać. Chociaż niewiele biegam, to w przerwie byłem bardzo zmęczony, dlatego podejrzewam, że to mogło mieć wpływ na zawodników".
Sebastian Boenisch (obrońca reprezentacji Polski): "Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę. Grecja praktycznie wtedy nie istniała, w każdym elemencie gry byliśmy lepsi. Problemem było tylko to, że prowadziliśmy 1:0, a nie wyżej. W drugiej połowie już nie było tak dobrze i to Grecy dominowali. Gdyby +Tytek+ nie obronił, mogliśmy przegrać, dlatego remis można uznać za szczęśliwy dla nas. Mamy jeszcze dwa mecze i co najmniej jeden musimy wygrać, by awansować. Musimy porozmawiać, wyeliminować błędy. Te spotkania, ten turniej to jest dla mnie najważniejsze wydarzenie w życiu. Doping kibiców był wspaniały, dodał nam sił. Komunikacja? Nie sądzę, że to problem. Rozmawialiśmy po polsku, wszyscy w drużynie znają podstawowe zwroty i sformułowania".
Łukasz Piszczek (obrońca reprezentacji Polski): "Myślę, że obie drużyny mogą być zadowolone z punktu. My dominowaliśmy w pierwszej połowie, a Grecy po przerwie, kiedy - co niespodziewane - grali w dziesiątkę. Zostawiliśmy im więcej miejsca do gry, co skwapliwie wykorzystali. Przemek Tytoń obronił karnego, ale to doświadczony bramkarz, do tego bardzo mocny psychicznie. Najważniejsze jednak, że nie przegraliśmy pierwszego meczu w turnieju, co ostatnio było naszą zmorą. Ciągle wszystko zależy od nas samych. Teraz czeka nas mecz z Rosją, która jest faworytem naszej grupy. Postaramy się jednak lepiej niż dziś wykorzystać atut własnego boiska".
Jakub Błaszczykowski (kapitan i pomocnik reprezentacji Polski): "Trudno na gorąco analizować i oceniać wynik, ale wydaje się, że powinniśmy być zadowoleni. Szkoda, że po pierwszej połowie nie prowadziliśmy więcej niż 1:0. W drugiej połowie oddaliśmy inicjatywę rywalom, a Grecy wykorzystali dwa nasze błędy w ustawieniu. Cóż, taka jest piłka, ale wciąż jesteśmy w grze. Nie możemy zwieszać głów, rezygnować, załamywać się. We wtorek wyjdziemy na boisko z wiarą, ale bez emocji, które towarzyszą inauguracji, i powalczymy o zwycięstwo".
Giorgos Samaras (napastnik reprezentacji Grecji): "Przez pierwsze minuty graliśmy przytłoczeni atmosferą i dopingiem polskich kibiców. Mieliśmy wrażenie, jakby dach stadionu był tuż nad naszymi głowami. Potem zapomnieliśmy o tym i z minuty na minutę graliśmy coraz lepiej. Nie wiem, czy czerwona kartka dla Sokratisa Papastathopoulosa miała wpływ na naszą postawę, ale na pewno nas zmobilizowała. Mamy świadomość, że gramy dla rodaków, by na ich twarzach pojawił się uśmiech, bo wiemy, jak wszystkim jest ciężko w związku z kryzysem. Mam nadzieję, że dziś daliśmy im trochę radości"
Sokratis Papastathopoulos (obrońca reprezentacji Grecji): "Nie zgadzam się z decyzjami sędziego zarówno w przypadku pierwszej, jak i drugiej żółtej kartki. Po moim zejściu z boiska koledzy zaczęli grać jeszcze bardziej nerwowo, ale przerwa nastąpiła w odpowiednim momencie. My Grecy nigdy się nie poddajemy i w drugiej połowie koledzy stanęli na wysokości zdania. Jeden punkt jest dla nas cenny, choć wydaje się, że zmarnowaliśmy szansę na zwycięstwo".
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.