Stragany z rękodziełem ludowym i ze swojskim jadłem, koncerty i pokazy towarzyszą 2. Jarmarkowi Dominikańskiemu w Sejnach (Podlaskie) na pograniczu polsko-litewskim. Dominikanie wnieśli wiele do rozwoju tego regionu i chcemy o tym przypomnieć - powiedział PAP w sobotę organizator imprezy Eugeniusz Klimaniec .
Na placu obok klasztoru podominikańskiego w Sejnach ustawiło się kilkudziesięciu handlowców, którzy na stoiskach handlują rękodziełem ludowym, tkaninami, biżuterią, regionalnymi publikacjami, ciastami: sękaczami, makowcami i mrowiskami. Można kupić swojski chleb, zjeść lokalne potrawy tj. kartacze, pierogi a także pieczone kiełbaski. Towarzyszą temu koncerty muzyki zespołów lokalnych.
"Jarmark wznawia tradycję dominikańską w Sejnach. Dominikanie tutaj pracowali, edukowali, wnieśli wiele do rozwoju tego regionu i chcemy o tym przypomnieć" - powiedział PAP prezes Stowarzyszenia "Ziemia Sejneńska" Eugeniusz Klimaniec, który jest organizatorem jarmarku.
Dodał, że m.in. jarmark pomógł przywrócić w Sejnach twórczość ludową: kowalstwo, rzeźbiarstwo, wikliniarstwo oraz swojskie kulinaria. To wszystko zaprezentowano podczas imprezy.
Dominikanie przybyli do Sejn z Wilna, sami o to zabiegali. Na pograniczu Księstwa Litewskiego i Prus Książęcych toczyła się bowiem wojna o wiernych między chrześcijanami obrządku wschodniego, katolicyzmem a narastającymi wpływami reformacji. Jerzy Grodzieński 16 maja 1602 r. oddał im cały majątek z miastem Sejny, folwarkami, ludźmi i trzynastoma jeziorami. Dominikanie wybudowali w Sejnach klasztor oraz kościół, obecnie nazywany Bazyliką Mniejszą. Kiedy w mieście osiedlili się Żydzi, zakonnicy zezwolili im na wzniesienie synagogi i pomogli w budowie gimnazjum hebrajskiego. Po zajęciu Sejn przez Prusaków w 1794 roku skonfiskowano dobra zakonne na rzecz pruskiego króla. Ostatni dominikanie wyprowadzili się z Sejn w 1804 roku.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.