Dążenia do wpływu na społeczeństwo przez ewangelizację nie można traktować jako klerykalizmu. Zwrócił na to uwagę przedstawiciel Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego Władimir Legojda.
Samo pojęcie klerykalizmu, według szefa Wydziału Informacyjnego Patriarchatu Moskiewskiego, jest rozmyte i nasycone treściami wprost z czasów sowieckich. Próby zastępowania lub podporządkowywania sobie aparatu państwowego określił on jako samobójcze dla Kościoła. Dlatego osobom duchownym nie wolno pełnić funkcji państwowych ani popierać danej partii, gdyż tym samym uniemożliwiałoby się dialog z innymi obywatelami.
Legojda zapewnił, że obecnie państwo nie miesza się w wewnętrzne sprawy Kościoła. Z drugiej strony Kościół nie może wyrzekać się wpływu na społeczeństwo poprzez wypełnianie swojej misji, podobnie jak mała wspólnota chrześcijan w imperium rzymskim w sposób pokojowy, swoim przykładem i przekonywaniem, całkowicie odmieniła jego obraz.
Legojda podkreślił, że każdy chrześcijanin ma prawo i obowiązek obrony swoich przekonań na forum społecznym. Dotyczy to na przykład spraw związanych z bioetyką. Broniąc i argumentując swoje poglądy chrześcijanin zajmujący nawet wysokie stanowiska państwowe nie uprawia klerykalizmu, tylko postępuje konsekwentnie, realizując w praktyce zasady swojej wiary.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.