Ministerstwo Sportu musi wydać na dokończenie stadionu w Warszawie wiele milionów złotych - ustaliła "Rzeczpospolita".
"Brak determinacji" przy niezasunięciu dachu stadionu to nie jedyny grzech szefów Narodowego Centrum Sportu. I być może najmniejszy na tle innych.
Wynajęci za dobre pieniądze szefowie NCS - zarabiają, bez premii po blisko 30 tys. zł miesięcznie - zostawiają po sobie niedokończony stadion (ich kontrakty kończą się za dwa miesiące) i listę wydatków, jakie musi pokryć budżet państwa.
Jak szacuje resort sportu, w przyszłym roku dokończenie tej rządowej inwestycji kosztować będzie budżet państwa jeszcze 34 mln zł (NCS zapłacił generalnemu wykonawcy pełną sumę kontraktu już w lutym tego roku).
Stadion już kosztuje o ćwierć miliarda więcej, niż zakładał kontrakt, i sięga prawie 2 mld zł. Do poprawy cała lista. NCS wciąż nie podpisał z generalnym wykonawcą stadionu protokołu odbioru końcowego i nie nastąpi to w ciągu najbliższych miesięcy.
"W NCS mieli pracować wysokiej klasy menedżerowie, pozyskani z rynku za ogromne pieniądze, a przyszli uczniowie, którzy okazali się jedynie menedżerami, tyle że do zarabiania pieniędzy do własnej kieszeni kosztem państwowej spółki" - mówi poseł Tomasz Garbowski (SLD).
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.