Nawet nieidealne procedury są czasem mniejszym złem niż bezmyślność. Ale w tych przypadkach koniecznie trzeba je poprawić. Myśląc przede wszystkim o prawdziwym dobru dziecka.
Ostatnio media informowały o kilku bulwersujących sprawach, w których naruszone zostało dobro dzieci. Ich tło jest wspólne: zbyt mało elastyczne procedury lub brak nadzoru nad instytucjami zajmującymi się dziećmi.
Głośne były dwa skandale dotyczące przemocy w żłobkach. Przy okazji wyszło na jaw, że żłobek może założyć każdy, a kontroli nad nimi nie ma żadnej. Dziecko w tym wieku się nie poskarży. Trudno wymagać od rodziców by masowo stosowali metody szpiegowskie i podrzucali mikrofony w zabawkach. Osobiście oczekiwałabym stworzenia prawa, które nie pozwoli zawodowo zajmować się dziećmi absolutnie każdemu.
Kolejne zdarzenie: odebranie dziecka niepełnosprawnej matce. Kobieta sobie nie poradzi – orzekł sąd. Według jego przedstawicieli nie jest ich zadaniem zobowiązywanie do pomocy właściwego ośrodka opieki społecznej ani szukanie osób spokrewnionych, które mogłyby przejąć nad dzieckiem opiekę. Szkoda. Widać nie można liczyć na zdrowy rozsądek sądu. Trzeba zatem ochronę dobra dziecka wymusić na nim proceduralnie.
I w końcu najbardziej skomplikowana i najgłośniejsza: sprawa samotnej matki z Opola. Krzywda dzieci wyrwanych z łóżek i przewiezionych do pogotowia opiekuńczego jest niewątpliwa. Poza tym nic w tej sprawie nie jest proste. Działania policji trudno uznać za nieludzkie. Pojawili się pod mieszkaniem kobiety o 21, czekali na jej pojawienie się do 21:45, z nią weszli do domu, do 23 czekali aż kobieta znajdzie kogoś do opieki. Nie mieli kontaktu z sędzią. Jaki był inny zgodny z prawem wariant? Czekać do rana?
Sąd nie wykorzystał wszystkich możliwości sprawdzenia sytuacji kobiety – zgoda. Ale też ona sama nie ułatwiała sprawy ignorując wezwania. W ten sposób m.in. uniemożliwiła zamianę kary na prace społeczne. Co pozwoliłoby sprawę rozwiązać z korzyścią dla dziecka i mimo braku roztropności matki? Możliwość kontaktu z sędzią i zmiana wyroku? Zapewnienie dzieciom opieki w ich własnym domu do czasu przyjazdu rodziny? Takie warianty warto przewidzieć. Przydadzą się w niejednej sytuacji.
Procedury wymagają zmian. Na zdrowy rozsądek jak widać nie zawsze można liczyć. Zanim jednak zacznie się je tworzyć warto ustalić, co jest dobrem dziecka. Proponuję następującą hierarchię:
Pierwsze jest prawo dziecka do własnej kochającej i bezpiecznej rodziny. Służby powinny być proceduralnie zobligowane do jej ochrony i wspierania, jeśli sobie nie radzi. Jedynie drastyczne sytuacje uprawniają do zabrania dziecka z domu. Przesłanką do niego nie może być stan finansowy rodziny. Rodzina zastępcza dostaje pieniądze. Słusznie. Ale te same pieniądze można wydać na zakup samochodu lub remont łazienki w domu rodziców. Niekoniecznie po prostu wręczając je rodzicom.
Zadaniem państwa jest przede wszystkim zapewnienie nadzoru nad instytucjami publicznymi, które mają wspomagać rodzinę i stworzenie na tyle elastycznych procedur, by w nietypowych sytuacjach nie powodować traumy dzieci.
Nawet nieidealne procedury są czasem mniejszym złem niż bezmyślność. Ale w tych przypadkach koniecznie trzeba je poprawić. Myśląc przede wszystkim o prawdziwym dobru dziecka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.