Kraje UE zatwierdziły w czwartek w Brukseli decyzję o ustanowieniu wojskowej misji szkoleniowej w ogarniętym konfliktem Mali. Na razie nie padły jednak deklaracje, ilu instruktorów i żołnierzy wyślą poszczególne państwa unijne, w tym Polska.
Wiceminister spraw zagranicznych Bogusław Winid, reprezentujący Polskę na nadzwyczajnym spotkaniu Rady UE w Brukseli, powiedział dziennikarzom, że wszystkie kraje Unii jednoznacznie poparły działania Francji, która rozpoczęła interwencję zbrojną w Mali. Zadeklarowali też chęć udziału w przygotowaniu unijnej misji szkolenia malijskiej armii.
"Co bardzo istotne, dzisiaj nikt nie mówił o żadnych liczbach" - powiedział Winid. Dodał, że pod koniec stycznia odbędzie się specjalna konferencja, na której zapadną uzgodnienia, ilu żołnierzy wyślą poszczególne kraje.
Winid powiedział, że nie może "ani potwierdzić ani zaprzeczyć" nieoficjalnym informacjom, iż do Mali może pojechać kilkunastu instruktorów z Polski. "Tę decyzję będziemy wypracowywać w ciągu najbliższych tygodni (...). Zobaczymy, jakie są oczekiwania sztabu wojskowego Unii. Dzisiejsza dyskusja była czysto polityczna" - dodał. Według wiceministra także po poznaniu bardziej szczegółowego planu zapadnie decyzja o podziale kosztów w misji.
Według opublikowanego wcześniej komunikatu polskiego MSZ, Winid podkreślił, że Polska opowiada się za aktywną współpracą międzynarodową na rzecz przywrócenia stabilności w Mali. "Konieczne jest kontynuowanie rozmów z władzami malijskimi w sprawie kalendarza oraz zasad przywrócenia porządku konstytucyjnego w tym kraju" - powiedział.
W związku z ofensywą islamskich partyzantów z północy Mali UE przyspieszyła prace nad ustanowieniem wojskowej misji szkoleniowej. Za kilka tygodni zamierza tam wysłać około 200 instruktorów wojskowych oraz około 250 żołnierzy do ich ochrony. Malijska misja (EUTM Mali) nie będzie mieć charakteru bojowego, chociaż w tym zachodnioafrykańskim kraju toczy się wojna między islamskimi partyzantami, a wojskami rządowymi wspieranymi przez żołnierzy francuskich.
Rozmieszczenie misji wymaga jednak odrębnej decyzji Rady UE. Zapadnie ona najpewniej w pierwszej połowie lutego.
W czwartek ministrowie powołali dowódcę unijnej misji, którym został francuski generał Francois Lecointre. Według dyplomatów już w najbliższy weekend uda się on do Mali, aby ocenić, czy i na ile eskalacja konfliktu oraz francuska interwencja wpłyną na zmianę początkowych planów. Zakładały one przeszkolenie czterech batalionów malijskiej armii, liczących po 650 żołnierzy; cała malijska armia liczy osiem batalionów.
Koszty misji oszacowano na 12,3 mln euro, a jej mandat ma obowiązywać 15 miesięcy.
Spośród państw europejskich na zbrojną interwencję w północnoafrykańskim kraju zdecydowała się popierana przez pozostałe stolice UE Francja, która zwiększa liczebność swoich wojsk w Mali z 600 do 2,5 tysiąca. Od 11 stycznia francuskie lotnictwo bombarduje pozycje islamistów na północy Mali. W nocy z 15 na 16 stycznia francuscy żołnierze rozpoczęli operacje lądowe w tym kraju. Niektóre kraje UE udzieliły Francji pomocy logistycznej w jej operacji.
W czwartkowym spotkaniu ministrów UE uczestniczył szef dyplomacji Mali Tiemana Coulibaly który dziękował UE za decyzję o powołaniu misji szkoleniowej i Francji za rozpoczęcie operacji zbrojnej.
"Rebeliantom przyświecają cele przestępcze, a nie polityczne. To przestępcy, którzy chcą się usadowić w naszym regionie (...) Są oni zagrożeniem dla pokoju u stabilności w regionie, ale też na świecie" - ostrzegał na konferencji prasowej.
Zapowiedział też przygotowanie "mapy drogowej", poświęconej normalizacji sytuacji po zakończeniu konfliktu i dialogowi z Tuaregami na północy Mali. Jak podkreślał, nie wszyscy Tuaregowie wspierają islamskich rebeliantów. "Mapa drogowa" ma być gotowa w najbliższych dniach.
Od kwietnia 2012 r. islamscy rebelianci zdołali opanować na północy Mali pustynny teren o powierzchni równej Francji. Sprzyjał im chaos, w jakim pogrążył się kraj po obaleniu w marcowym wojskowym zamachu stanu demokratycznie wybranego prezydenta Amadou Toure. Według ekspertów do spraw bezpieczeństwa islamiści chcą utworzyć w północnym Mali własne państwo i przekształcić je w ośrodek ekstremizmu, zagrażający sąsiednim krajom, w tym europejskim.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.