Reklama

Rozruszać towarzystwo

O dobrej zabawie, liderze i kończącym się karnawale w gąszczu mniej ciekawych tekstów odnalezione.

Reklama

W oparach ideologicznego sporu niemal zapomniano, że zbliża się koniec karnawału. Za kilka dni tłusty czwartek. Potem ostatki. Nie powinno zatem dziwić, że najciekawszym tekstem rozpoczynającego się tygodnia powinien zostać okrzyknięty, moim skromnym zdaniem, artykuł Anny Szulc z ostatniego numeru Polityki. Sylwetki najbardziej znanych polskich wodzirejów. Poczucie humoru i chęć dobrej zabawy zmaga się z wisielczym humorem („bo tuż przed zabawą gruchnęła wieść, że w korporacji X pracę ma stracić 40 procent załogi”) i nowymi trendami kulturowymi („siedzą nad tymi kalmarami, ale głowy i ręce mają zajęte przez komórki i tablety”). Nie te zmagania są jednak ważne.

Ważniejsze są inne, sygnalizowane przez autorkę i jej rozmówców, zmiany. „Przaśne igraszki zdecydowanie są passe, goście wolą dziś zabawy wyważone i subtelne.” A wydawać się może, że dziś górą kultura nasycona erotyzmem. Tymczasem „Majteczki w kropeczki” nie są mile widziane nawet na prowincji.

Wreszcie najważniejsza konkluzja. Dobra zabawa, jak dobra wspólnota, polityka, gospodarka i każde inne przedsięwzięcie, potrzebuje lidera. Jak zauważa nestor polskich wodzirejów – „ktoś musi przecież rozruszać to sztywne towarzystwo.” Wydaje się, że nie tylko o rozruszanie chodzi. Także (a może przede wszystkim) o promowanie zabawy wolnej od wulgaryzmu, ośmieszania, poniżania i całej alkoholowo seksistowskiej otoczki. Mówiła mi kiedyś o tym Krystyna Herl ze Wspólnoty Niepokalanej Matki Kościoła, odpowiedzialna między innymi za kursy dla wodzirejów, organizowane przed diakonię Nowej Kultury Ruchu Światło-Życie. Tekst dowodzi, że można nie być oazowiczem (chociaż dziennikarskiej modzie nie uległem i w życiorysie autorki nie grzebałem :d) będąc promotorem dobrej zabawy, a ta jest przecież cząstką wspomnianej Nowej Kultury. O co w niej chodzi najlepiej zilustruje ostatni dziś cytat. Kazimierz Hojna „razem z kolegą poprowadził ostatnio wesele, na którym gościem był niewidomy chłopiec. Podczas oczepin złapał muszkę rzuconą przez pana młodego. Nagrodą miał być taniec solo. Tylko jaka muzykę wybrać, by chłopak dał sobie radę, a przy okazji się nie poobijał? Wreszcie Hojna puścił tango z filmu „Zapach kobiety”. Niewidomy zatańczył. Pięknie.”

Pięknej zabawy na koniec karnawału czytelnikom życzę. Niekoniecznie z ostatnim numerem Polityki w kieszeni ;)


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
4°C Piątek
dzień
4°C Piątek
wieczór
1°C Sobota
noc
1°C Sobota
rano
wiecej »

Reklama