W Chinach doszło do nowych prześladowań i zatrzymań duchownych nie uznawanego przez władze tzw. „podziemnego" Kościoła katolickiego. „W Wielkim Tygodniu uwięziono jednego księdza i osiemnastu seminarzystów w prowincji Fuzhou, kiedy podczas spotkania w parku odmawiali wspólnie modlitwę" - poinformowała agencja Ucanews, powołując się na koła kościelne w Hongkongu.
Grupę skazano na miesiąc więzienia. Również na początku kwietnia policję przeszukała mieszkanie 83-letniego biskupa Thomasa Zeng Jingmu w Yujiang. Skonfiskowano wiele przedmiotów religijnych, dotkliwie pobito niektórych znajdujących się w budynku wiernych, a jedna z kobiet została aresztowana. Jak dotychczas, jej los jest nieznany. „Tego typu działania są przed wielkimi uroczystościami kościelnymi na porządku dziennym” – powiedział bp Zeng, pozostający od lat pod ścisłą kontrolą policyjną. Inny biskup, 84-letni James Lin Xili z Wenzhou od dawna znajduje się pod „opieką” sił bezpieczeństwa. Może jedynie dwa razy w tygodniu, i tylko za specjalnym zezwoleniem, odwiedzić katedrę należącą do kontrolowanego przez władze tzw. Kościoła „patriotycznego”. Komunistyczny rząd w Pekinie uznaje tylko tzw. Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich. Powstało ono na polecenie władz w 1957 r., nie utrzymuje żadnych kontaktów z Watykanem i nie uznaje Papieża za głowę Kościoła. Jednocześnie część miejscowych katolików nadal pozostaje w duchowej łączności z Rzymem i jego biskupem, tworząc Kościół podziemny, surowo prześladowany przez władze. Również znaczna część katolików "patriotycznych" chce w praktyce zachować łączność z Papieżem i Kościołem powszechnym, choć na zewnątrz należą do wspomnianego stowarzyszenia. Według jednych źródeł liczebność obu odłamów katolicyzmu w Chińskiej Republice Ludowej jest mniej więcej równa i wynosi po ok. 6-7 mln wiernych; inni uważają, że przewagę mają "patrioci", których ma być prawie dwukrotnie więcej, czyli ok. 10 mln wobec 5-6 mln katolików "podziemnych".
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.