Ks. Mariusz Graszk został ogłoszony przez Radę Miasta Challapata w Boliwii „Aniołem Stróżem” – poinformował bp Jerzy Mazur w parafii pw. bł. Edmunda Bojanowskiego na warszawskim Ursynowie.
Bp Mazur stwierdził, że śmierć misjonarza już wydaje owoce. Uroczystości żałobne stały się wielką manifestacją gromadząc tysiące ludzi, którzy modlili się i czuwali przy jego trumnie. Władze miasta Challapata chciały uczcić pamięć „padre Mario” nadaniem jego imieniem jedną z ulic, jednak uznały, że to za mało – relacjonował bp Mazur. „Został on ogłoszony Aniołem Stróżem miasta. Pytałem miejscowych co to oznacza. Powiedziano mi, że to coś więcej niż patron. To największe wyróżnienie ze strony tamtejszych ludzi” - tłumaczył biskup ełcki.
Mówca nazwał ks. Mariusza „wielkim świadkiem Jezusa Chrystusa i świętym człowiekiem”.
„Człowiek jest wielki, kiedy klęczy i służy. Takim człowiekiem był ks. Mariusz” – zakończył bp Mazur.
Brat bliźniak misjonarza, ks. Jacek Graszk, powiedział: „Jak żył, tak umarł. Cały Mariusz”.
Dziękował licznie zebranym parafianom za taką właśnie modlitwę za brata. „My, jako dzieci, odmawialiśmy z rodzicami koronkę do Miłosierdzia Bożego” – mówił ks. Jacek Graszk. „To nie śmierć bierze mnie w swoje ramiona, lecz sam Bóg” – zacytował brat zmarłego zdanie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, której obrazek nosił przy sobie misjonarz.
Uroczystości w wolickiej parafii poprzedziła Msza św. w intencji ks. Mariusza, którą odprawił proboszcz ks. Adam Zelga w asyście ks. Włodzimierza Kwiecińskiego. Dla ks. Mariusza arie włoskie zaśpiewała Agnieszka Gernter-Polak(sopran).
„Nie wyobrażaliśmy sobie, że będzie nam dane przeżywać taki początek Wielkiego Postu, że przyjdzie nam żegnać ks. Mariusza, który przez dwa lata towarzyszył naszej wędrówce przez życie” - powiedział ks. Zelga.
Biorąc za podstawę filary życia wewnętrznego: post, modlitwę i jałmużnę, szczególnie praktykowane w okresie Wielkiego Postu, kaznodzieja nakreślił sylwetkę duchową zmarłego. „Jaki był post ks. Mariusza?” – pytał. Proboszcz powiedział, że praca w trudnych warunkach górskich zmusiła misjonarza do radykalnej zmiany trybu życia. Będąc człowiekiem bardzo szczupłym schudł o 10 kg. Modlitwa ks. Mariusza – mówił ks. Zlega – to przede wszystkim posługa sakramentalna: przygotowanie setek osób do bierzmowania i małżeństwa. „Z uznaniem pisał o narzeczonych, którzy szli siedem godzin przez góry na kurs przedmałżeński” – relacjonował proboszcz.
Ks. Mariusz wziął ze sobą na misje 8 tys. zł., które ofiarowali mu wierni z parafii bł. Edmunda Bojanowskiego. Nie był więc w stanie udzielać jałmużny wszystkim potrzebującym. „Uczę się mówić: nie. Tak trudno mówić: nie” – pisał w jednym z listów do parafian na ursynowskiej Wolicy. „Jałmużną był jego czas, który poświęcał ludziom. Ruszał w drogę, kiedy był wzywany, nieraz samotnie pod andyjskim niebem” – mówił ks. Zelga.
W oczekiwaniu na urnę wierni modlili się i słuchali fragmentów maili od ks. Mariusza. Relacjonował on, że przyszło mu pracować wśród Indianie andyjskich, nieufnych wobec białego „gringo”, jednak żywiących niezwykły szacunek do „padre”, którego nikt nie może skrzywdzić i obrazić. Szacunek do księdza, porównywalny z tym jaki był jeszcze w Polsce 30-40 lat temu, przejawia się w tym, że „padre” proszony jest o wybieranie imienia dla każdego nowo narodzonego dziecka – pisał do Polski ks. Mariusz.
Dzisiaj, 17 lutego, w kościele w Starych Juchach, w rodzinnej parafii ks. Graszka, trwa modlitewne czuwanie przy urnie z jego prochami. Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się tam jutro, w poniedziałek 18 lutego o godz. 12.00.
Następnym krokiem muszą być dalsze rozmowy z udziałem prezydenta Ukrainy.
Puin w przeszłości zbyt wiele razy kłamał - uważa MSZ Ukrainy.
... dotyczący jego rozmów z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem.
Zostało jeszcze kilka dużych problemów, które "nie do końca" zostały rozstrzygnięte.
Żołnierze zaprezentowali sprzęt wojskowy na wielu piknikach.
Omówiono uwolnienie 1,3 tys. więźniów oraz wizytę Władimira Putina na Alasce.
"Żadna partia w Libanie poza strukturami państwa libańskiego nie ma prawa posiadać broni".