Co roku prawie trzech kandydatów na jedno miejsce składa dokumenty do jedynego
w Polsce Wyższego Prawosławnego Seminarium Duchownego w Warszawie.
Alumn z pierwszego roku, Michał Ostapczuk opowiada, że powołanie dojrzewało w nim od dziecka. - Jestem synem duchownego i chcę kontynuować rodzinną tradycję - mówi Michał, syn kapłana z Gródka, koło Białegostoku. - O wstąpieniu do seminarium sam zdecydowałem. Ojciec w żaden sposób nie naciskał na moją decyzję - dodaje. Inny alumn Michał Podolec opowiada jak przez 14 lat mieszkał wraz z rodzicami na plebani przy białostockiej parafii. "Rodzice opowiadali mi, że jako 4-letni chłopiec biegałem po cerkwi z kadzidłem, bo chciałem tak jak tata być księdzem". Dla Jarka Biryłki wstąpienie do seminarium było oczywiste od najmłodszych lat. W szkole średniej przystąpił do Bractwa Młodzieży Prawosławnej, gdzie organizował obozy, szkolenia i pielgrzymki. Grzegorz Makal wyznaje, że poprzez działalność w Bractwie odkrył, że prawosławie to nie tylko modlące się staruszki w cerkwi, ale także mocno wierząca młodzież.
Ksiądz rektor Tofiluk opowiada, że zdarzają się również tacy kandydaci, którzy próbują dostać się do seminarium nie z powołania, ale z innych racji. Wśród nich zdarzają się na przykład klerycy, którzy zostali wyrzuceni z seminarium katolickiego. Takie osoby nie są przyjmowane.
Wychowanie do kapłaństwa
W niewielkim budynku Wyższego Prawosławnego Seminarium Duchownego w Warszawie przy ulicy Paryskiej 27 uczy się zaledwie 32 alumnów, dlatego panuje tu domowa atmosfera, a wychowawcy mogą dokładnie przyjrzeć się każdemu z kandydatów do kapłaństwa. Alumni mieszkają w dwunastu pokojach 2 - 4 osobowych. Po porannych modlitwach i śniadaniu alumni zaczynają wykłady, które trwają do popołudnia. Natomiast od godziny 14-16, aż do kolacji, którą jedzą o 19, mają czas wolny i mogą swobodnie opuścić budynek seminarium. Dyscyplina jest tu mniej rygorystyczna niż w seminarium katolickim: alumni mogą wyjść sami do kina, teatru, czy do parku i nikomu nie muszą się z tego tłumaczyć. Natomiast po kolacji zostają już w budynku seminarium pod opieką wychowawców.
Ksiądz rektor jest zdania, że nad alumnami nie trzeba utrzymywać nadmiernej kontroli. - Oczywiście obserwujemy i patrzymy na ich przyzwoitość, uczciwość i w razie potrzeby interweniujemy. Jednak zazwyczaj nie ma takiej potrzeby - podkreśla rektor. Seminarzyści oprócz wykładów z teologii mają zajęcia z psychologii, dydaktyki oraz metodykę nauczania religii.
Liturgia w Kościele prawosławnym jest piękna i jednocześnie skomplikowana. Studenci uczą się teologicznego znaczenia sprawowanych czynności liturgicznych, a następnie teorię wcielają w praktykę w seminaryjnej cerkwi. Śpiewają w chórze, potem czytają, a następnie przysługują podczas nabożeństw. Cały czas wymieniają się tak, że każdy z nich nabiera praktyki we wszystkich czynnościach cerkiewnych. Najwięcej trudności sprawia im czytanie po starosłowiańsku. Oprócz języka Liturgii obowiązkowo uczą się rosyjskiego, angielskiego, podstaw greki i łaciny oraz fakultatywnie ukraińskiego lub białoruskiego. Czesne w seminarium wynosi ok. 400 złotych. - Oczywiście staramy się pomóc tym, których rodziny nie są w stanie zapłacić takiej sumy - podkreśla opiekun alumnów. Ksiądz Tofiluk spędza w seminarium od kilku do kilkunastu godzin. Jako kapelan alumnów przewodniczy Św. Liturgii oraz innym cerkiewnym nabożeństwom. Jednak oprócz seminarium ma jeszcze wiele innych obowiązków. Wykłada na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, w policealnym Studium Ikonograficznym w Bielsku Podlaskim, na Uniwersytecie Białostockim oraz na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Więcej na następnej stronie