Nie tylko prasa brukowa, ale także tzw. poważne media angażują się w rozpowszechnianie negatywnych informacji na temat ks. prałata Henryka Jankowskiego.
- Chora opiekuńczość, odciąganie od rodziny mogą zdemoralizować dziecko tak samo, jak zły przykład - dodaje inny ksiądz. Na łamach "Gazety" ksiądz Jankowski skrytykował stosunek matki do Sławomira R. - jego zdaniem zbyt surowy. Potwierdził, że dawał chłopcu prezenty i pieniądze (kwoty rzędu kilku tysięcy złotych), zezwalał na nocowanie na plebanii. - Nam nie zależy na pieniądzach, chodziło tylko o to, żeby uwolnić Sławka od księdza, który dawał mu za dużo pieniędzy i go psuł - powiedziała "Gazecie" matka Sławomira R. W swoich zeznaniach w prokuraturze przyznała, że podejrzenie o molestowaniu syna przez księdza przyszło jej do głowy ostatnio - pod wpływem medialnych doniesień o przypadkach pedofilii. Wiosną podzieliła się swoimi obawami o zły wpływ księdza na syna z gdańskim arcybiskupem Tadeuszem Gocłowskim (ten odbył rozmowę z prałatem i usłyszał, że obawy matki są nieuzasadnione - potem o tej sprawie już nie rozmawiali). Do grudnia ub. roku, kiedy matka Sławomira R. pracowała na plebanii jako sprzątająca, nie widziała w relacjach syna z księdzem nic niepokojącego. Zdaniem naszych rozmówców-księży to również dowodzi, że gorszących scen tam nie było. Ale kłopoty z chłopakiem zaczęły się co najmniej od września ub. roku, gdy zaczął wagarować. Prałat potwierdził "Gazecie", że bezradnie przyglądał się, jak jego ministrant wpada w kryminalne towarzystwo i sięga po narkotyki. W dalszym ciągu próbował na własną rękę mu pomóc - m.in. wbrew woli matki zaczął załatwiać mu w kuratorium indywidualny tok nauczania. Podczas ostatniego przesłuchania były ministrant opowiadał o imprezach na plebanii w wyzywający, arogancki sposób. Jaka część jego zeznań może być prawdą? - Kiedy kilku nastolatków nocuje razem, to mogą przemycić na wieczór alkohol - mówi jeden z księży. - Przebywając w tym środowisku chłopak mógł się też dowiedzieć o jakichś duchownych, którzy korzystają z usług prostytutek, bo takie rzeczy, niestety, zdarzają się w Kościele. Ale reszta jego opowieści to bzdury. Ksiądz Henryk Jankowski już w czwartek zaprzeczył, że na jego plebanii działy się gorszące sceny. - A co chłopcy robią poza plebanią, tego nie wiem - przyznał prałat. Gdańska prokuratura nie zdobyła jak dotąd dowodów na pedofilię prałata. Śledczy dowiedzieli się jedynie o "pocałunkach w usta na pożegnanie". Sławomir R. miał zeznać, że nie godziłby się na nie, gdyby nie pieniądze, które dawał mu ksiądz. Chłopak potwierdził też - o czym pisały już media - że list w obronie prałata, który wiosną wysłał do arcybiskupa Gocłowskiego tak naprawdę napisał ksiądz, a on go tylko przepisał. Zdaniem śledczych, takie zeznania to jednak za mało, żeby oskarżyć ks. Jankowskiego o molestowanie seksualne. Policjanci zabrali kasety wideo i twardy dysk komputera w mieszkaniu prałata, ale nie znaleziono na nich żadnych kompromitujących materiałów. Nie zgłosił się też do nich nikt, kto oskarżałby księdza o pedofilię w przeszłości. Trwają przesłuchania kolejnych osób z otoczenia prałata, on sam ma złożyć zeznania za ok. dwa tygodnie. W niedzielę wieczorem telewizja TVN cytowała fragmenty zeznań Sławomira R. sugerujące, że na gdańskiej plebanii działy się gorszące sceny.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.