Bardzo dużo uwagi poświęca piątkowa Gazeta Wyborcza tematom kościelnym, m. in. sprawie zamknięcia w St. Pölten seminarium duchownego.
Ten 27-letni Polak stanie dziś przed sądem w St. Pölten pod zarzutem posiadania pornografii dziecięcej. Setki takich materiałów znaleziono w jego laptopie. Grozi mu za to do dwóch lat więzienia. Mimo skandalu w St. Pölten przeważająca większość Austriaków - 92 proc. - nadal uważa Kościół za ważną instancję moralną w Austrii - wynika z sondażu agencji prasowej APA. Tylko co czwarty ankietowany sądzi, że Kościół będzie ze wszystkich sił próbował zatuszować skandal, za to dwie trzecie ufa, że Kościół potrafi wyjść z tego kryzysu obronną ręką. Zadziwiająco swój komentarz do sprawy zatytułował Jan Turnau: „Kościół pokornieje”. Komentator dziennika napisał: Decyzja austriackiego biskupa mianowanego papieskim wizytatorem jest wydarzeniem niebywałym. Oto z własnej woli Kościoła zostaje przerwana działalność ważnej instytucji kościelnej. Co więcej - instytucji kształcącej księży, a wiadomo, że Kościół katolicki na Zachodzie przeżywa dotkliwy brak powołań duchownych. Wysłannik Watykanu, zapewne nie bez zgody katolickiej centrali, podjął decyzję radykalną. Można twierdzić, że nic dziwnego: przecież nie chodziło o jednego profesora czy nawet rektora, więc wielka skandaliczność sprawy jest oczywista. Można też przypominać skandale amerykańskie i mówić, że po prostu przebrała się miarka. Można wreszcie bąknąć: lepiej późno niż wcale - w końcu świństwo nie zaczęło się wczoraj, a Watykan wiedział o tym nie od dziś. A jednak - święta sensacja. Kościół katolicki pokornieje. Popatrzmy zresztą na austriacką sprawę z polskiego punktu widzenia. Pamiętajmy, ile trzeba było wysiłków nad Wisłą i Wartą, żeby ustąpił ze stanowiska jeden arcybiskup, do tego bez oficjalnego potwierdzenia, czym zawinił. A sprawa Tylawy? Tam tym bardziej nie było wyznania winy. Na tle Polski decyzja Watykanu i Kościoła austriackiego to przykład moralnego radykalizmu. Obszernie gazeta pisze o rozpoczynającym się dziś w Austrii procesie jednego z seminarzystów St. Pölten: Dziś w Austrii rozpocznie się proces polskiego seminarzysty z St. Pölten oskarżonego o posiadanie na swym komputerze pornografii dziecięcej. Grożą mu nawet dwa lata więzienia To pokłosie afery obyczajowej z lipca, która doprowadziła wczoraj do zamknięcia "grzesznego seminarium". Przed sądem landowym w St. Pölten stanie w południe pochodzący z Polski 27-letni były seminarzysta, na którego laptopie policja wykryła skasowane pornograficzne zdjęcia dzieci, ściągnięte z polskich stron internetowych. Za posiadanie dziecięcej pornografii grozi w Austrii do dwóch lat więzienia. - W aktach sprawy jest segregator gruby na jakieś pięć centymetrów pełen takich zdjęć - powiedział "Gazecie" rzecznik sądu w St. Pölten Kurt Leitzenberger. - Podczas dochodzenia były seminarzysta tłumaczył, że kupił używany laptop w Polsce i że materiały już były na dysku. Zobaczymy, co o tym, kiedy te materiały ściągnięto z internetu, powiedzą policjanci prowadzący dochodzenie powołani jako świadkowie. Zdaniem sądu sprawa Polaka zapowiada się jasno i wyroku można spodziewać się od razu w piątek. Zdaniem Leitzenbergera będzie to prawdopodobnie jedyna sprawa sądowa w skandalu wokół seminarium w St. Pölten. Dochodzenia prowadzone przeciwko siedmiu innym klerykom umorzono, gdyż nie można było ustalić, do kogo należał komputer, na którym je znaleziono. Był on bowiem ogólnodostępny i nie stosowano żadnych indywidualnych haseł.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.