Podręczniki do przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie promujące prorodzinne zachowania zastępowane są książkami propagującymi m.in. rozwiązłość seksualną - ostrzega Nasz Dziennik.
Eksperci apelują do rodziców, aby sprawdzali, z jakich podręczników będą korzystały ich dzieci, kto je będzie uczył, a także według jakiego programu. Przypominają, że rodzice mają prawo nie wysyłać dzieci na takie lekcje. Rodzice dzieci z kieleckich gimnazjów po zapoznaniu się z podręcznikiem wybranym przez nauczycielkę do wychowania do życia w rodzinie byli zszokowani jego treścią. Chodzi o książkę "Kim jestem?" autorstwa Tomasza Garstki, Michała Kostrzewskiego i Jacka Królikowskiego. Autorzy poruszają różne tematy, przyjmując konwencję podawania wybiórczych argumentów do dyskusji. Wiadomo jednak, że dziecku trudniej będzie w grupie rówieśników zająć stanowisko, które nie tylko w mediach jest ośmieszane. I tak w rozdziale o homoseksualizmie i legalizacji takich związków sugerują, że jest to coś normalnego. Poruszając temat klonowania, informują o sprzeciwie środowisk katolickich, nie podając jednak naukowej prawdy o zabijaniu w czasie tego procesu wielu istot ludzkich. Nastolatkom zadają również pytanie: czy sąd powinien nakazać rozdzielenie bliźniaczek syjamskich, jeśli ratowanie życia jednej z nich przyniesie nieuchronnie śmierć drugiej? Chcą, aby dzieci rozstrzygały o sprawach, które były niełatwe do rozstrzygnięcia przez ludzi dorosłych i sądy. Pytają również, kto i w czym może być dla nich wzorem. Przytaczają przy tym dwie historyjki. W jednej z nich autor naśmiewa się z księży i zadaje pytanie: "którego z bohaterów wolałbyś naśladować?". W tak poprawnym politycznie podręczniku w opisie ról kobiety i mężczyzny nie mogłoby zabraknąć stanowiska feministek. Z podręcznika dowiadujemy się, że Kościół jest barierą, bo postrzega kobietę głównie jako matkę. Autorzy wychowanie prorodzinne zamieniają w wychowanie seksualne. Pytają gimnazjalistów: "czy młodzi ludzie mają prawo do podejmowania współżycia seksualnego przed osiągnięciem pełnoletności i wstąpieniem w związek małżeński?". Wśród argumentów na "tak" podają: "Prawo nie interesuje się stosunkami seksualnymi osób, które ukończyły 15. rok życia. Jeśli ktoś skończył 15 lat, ma prawo podejmować decyzję o współżyciu seksualnym", "(...) Wymaganie oczekiwania z rozpoczęciem współżycia seksualnego na pełnoletność i małżeństwo byłoby niehumanitarne". Poruszając ten temat, autorzy nie zapominają o propagowaniu antykoncepcji.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.