Fundusz Kościelny - którego likwidacji domaga się SLD - powstał w 1950 roku jako rekompensata za dobra Kościoła katolickiego przejęte przez państwo.
Zdaniem SLD jest to nieuzasadniony przywilej, bo Kościół otrzymał już zabrane wówczas dobra. Tymczasem sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Piotr Libera podkreśla, że nie jest to żaden przywilej, lecz zwykłe przestrzeganie prawa i realizacja zobowiązań państwa. Intensywność i propagandowy rozgłos jaki nadaje SLD swoim postulatom likwidacji Funduszu Kościelnego stwarza wrażenie, że chodzi o bardzo poważne kwoty, które mogą mieć duże znaczenie dla finansów państwa. W rzeczywistości w skali całego budżetu są to środki znikome. Dyrektor Funduszu Kościelnego Andrzej Pieniążek z MSWiA poinformował KAI, że w roku 2003 budżet Funduszu Kościelnego wyniósł 78 mln 133 tys. zł, z czego ubezpieczenia społeczne i zdrowotne pochłonęły 66 mln 506 tys. 292 zł i 80 gr. Pozostała część, czyli 11 mln 26 tys. 707 zł i 20 gr., poszło na dotacje; z czego na działalność charytatywno-opiekuńczą wydatkowano 3 mln 286 tys. zł, na działalność oświatowo-wychowawczą 2 mln 373 tys. zł, a na remonty i konserwacje zabytków sakralnych 6 mln 167 tys. 707 zł i 20 gr. Z kwoty, która poszła na dotacje (11,26 mln zł) Kościół katolicki otrzymał 85,66%, prawosławny - 8,78%, pozostałe Kościoły i związki wyznaniowe - 5,57%. Dyr. Pieniążek podkreśla, że składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne są przeznaczone nie tylko na duchownych katolickich, ale na duchownych wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych, które mają uregulowany stosunek z państwem. System ewidencji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych nie pozwala na wyodrębnienie duchownych według kryterium przynależności do danego Kościoła czy związku wyznaniowego. Fundusz Kościelny został ustanowiony na mocy tzw. ustawy o dobrach martwej ręki z 1950 r. Środki, którymi dysponował, miały stanowić rekompensat" dla Kościołów oraz wspólnot wyznaniowych za przejęte przez państwo na mocy tej ustawy nieruchomości ziemskie. W rzeczywistości służył on komunistom jako narzędzie tzw. polityki religijnej, czyli do walki z Kościołem. - Do 1989 r. Kościół katolicki nie miał żadnego wpływy na działalność Funduszu, a jego środki były wykorzystywane w sposób dowolny, często przeciwko Kościołowi - podkreśla w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" bp Libera. Ze środków tych wypłacano m.in. pensje dla tzw. "księży patriotów", wspierano działalność sekt, a finansowanie remontów kościelnych zabytków odbywało się czasem za cenę podpisania lojalki wobec państwa. Środki na fundusz powinny - zgodnie z ustawą z 1950 r. - płynąć z dochodów pochodzących z przejętych gruntów rolnych oraz z dotacji państwowych. Ponieważ nie ustalono wielkości hipotetycznych dochodów przyjęto rozwiązanie, w którym źródłem finansowania Funduszu Kościelnego są dotacje budżetowe. Rozwiązanie takie utrzymano po 1989 r., ponieważ nie tylko nie sporządzono wyceny przejętego majątku, ale, jak podkreśla bp Libera, w okresie PRL został on roztrwoniony. Zaistniała więc konieczność finansowania Funduszu z budżetu państwa, jednak nie jest to żaden przywilej, lecz realizacja zobowiązań państwa.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.