Około 100 chasydów z Izraela, USA, Europy Zachodniej modliło się od czwartkowego wieczoru do wczorajszego popołudnia na grobie cadyka Dawida Bidermana-Lelowera - poinformował Dziennik Zachodni.
Od zachodu słońca w piątek do zachodu słońca w sobotę, w czasie szabasu, modlili się do swego patrona. Prosili o pomoc swego mistrza duchowego składając w sarkofagu mogiły karteczki z prośbami. Niektórzy byli już w Lelowie po raz dziesiąty. Najmłodsi chasydzi przyjechali do Polski pierwszy raz. I tylko po to aby móc modlić się na grobie cadyków w Lelowie i Leżajsku. W sobotę po zachodzie słońca urządzili rytualną ucztę, w której nie może nigdy brać udziału żadna kobieta. Jedzenie przygotowywali tylko mężczyźni. W tym roku do Lelowa nie mógł przyjechać z Izraela, z powodu choroby bezpośredni potomek cadyka Bidermana. Choroba cadyka zatrzymał w Izraelu także rabina Simchę Krakowskiego, opiekuna chasydów, najbliższego współpracownika cadyka Bidermana. Rabin Krakowski przyjedzie do Lelowa dzisiaj. Będzie rozmawiał z władzami gminy o możliwości odzyskania przez chasydów kirkutu, a także o utworzeniu w Lelowie ośrodka historii kultury żydowskiej. Według księżycowego kalendarza żydowskiego, którym posługują się chasydzi, dzisiaj przypada dzień rocznicy śmierci cadyka Bidermana-Lelowera. Wizyta rabina Krakowskiego zbiega się z obchodami dnia religii judaistycznej w Kościele katolickim w Polsce.
W sobotni wieczór 22 lutego siedem kościołów w Nowej Zelandii padło ofiarą podpaleń.
Części lwów i lampartów są sprzedawane na 80 proc. badanych rynków.
"Pomimo delikatnego stanu zdrowia, Ojciec Święty nadal myśli i modli się..."
Licznie obecni byli kardynałowie i pracownicy urzędów Stolicy Apostolskiej.