Abp Życiński: Wieczernik szkołą nadziei i miłosierdzia

www. kuria.lublin.pl

publikacja 30.03.2005 06:03

Bolesne zjawiska nie zmieniają faktu, że duchowe dziedzictwo Polskiego Sierpnia stanowi dla nas wszystkich powód do dumy - napisał abp Józef Życiński w liście, który będzie odczytany w kościołach archidiecezji lubelskiej w najbliższą niedzielę.

Spotykając się z ludzką małością i zdradą, Jezus przywitał w Ogrójcu Judasza-zdrajcę słowami: „Przyjacielu, po coś przyszedł?” (Mt 26,50). Nawet zdrajcę, który postawił wyżej srebrniki niż Jego przyjaźń, nazwał przyjacielem. Jakże daleko odbiega ten styl od zachowań tych naszych bliskich, którzy swym niedawnym przyjaciołom bez powodu zarzucają zdradę. Odpowiedzialność pierwszych chrześcijan wyrażała się w tym, że ucieczki z Ogrójca nie uważali za oznakę zdrady, gdyż potrafili dostrzegać całą złożoność tamtej sytuacji. Trzeba umieć ich naśladować, unikając formułowania uproszczonych, radykalnych ocen, które ranią niewinnych i uczciwych. Niewątpliwie w powojenne dzieje Polski wpisany jest również dramat zdrady. Głęboko niemoralne pozostają działania tych, którzy usiłowali robić osobiste kariery pisząc donosy na bliskich czy uczestnicząc w prowokacjach z zastosowaniem intryg i terroru, przemocy i kłamstwa. Za koniecznością ujawnienia dokumentów ukazujących te bolesne karty opowiadali się polscy biskupi już 10 lat temu, podkreślając potrzebę pełnego poznania prawdy o naszej historii. W Orędziu o dialogu i tolerancji napisaliśmy: „Prawo do pełnej informacji o tragicznej historii naszego narodu nie może być wyrazem łaski rządzących ekip, gdyż ... nie można ‘upaństwowić’ świadectw ludzkiej wierności i zdrady” (278. KEP w Wigrach). Można ubolewać, że przez długi czas wiele środowisk usiłowało ukrywać prawdę o tych dramatach. Znamienne jest, że najczęściej czynili to parlamentarzyści lewicy, starając się programowo utrudniać działalność Instytutu Pamięci Narodowej przez systematyczne zmniejszanie jego funduszy. Upominając się o możliwie pełną dokumentacje polskich dziejów, biskupi podkreślali jednak, iż przy poznawaniu najnowszych dramatów „należy dołożyć starań, aby ... uniknąć atmosfery intryg i pomówień niszczących prawo osoby ludzkiej do dobrego imienia”. Zasady tej, niestety, nie udało się zrealizować. Wiele środowisk ujmuje życiowe tragedie bliźnich w kategoriach sensacji, nie zwracając uwagi na to, iż nie wolno nam nikogo oceniać tylko z tego powodu, że jego nazwisko znalazło się w katalogu, w którym wymieszane są nazwiska zarówno bohaterów jak i oprawców oraz zwykłych donosicieli. Naszą wierność Ewangelii okażmy przez pamięć o pytaniu, którym Nikodem przed Sanhedrynem wyraził swój sprzeciw wobec oskarżeń kierowanych w stronę Jezusa. Zapytał on: „Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha i zbada, co czyni?” (J 7, 50-52). Od Nikodema możemy uczyć się ewangelicznej kultury życia, która nie pozwala potępiać człowieka jedynie na podstawie podejrzeń i skojarzeń. Nie pozwala również sprowadzać dramatów ludzkich sumień do poziomu sensacyjnego tropienia kolejnych Judaszów. Operując pomówieniami można by bowiem zniszczyć autorytet wszystkich osób, które znalazły się na szlaku Jezusowej męki, zarzucając im drzemkę w Ogrójcu lub nieobecność na Golgocie. Jedyną pozytywną grupą okazałaby się wówczas bojówka, która przyszła do Ogrójca z nakazem pojmania Jezusa i spełniła swój służbowy obowiązek. W niektórych polskich dyskusjach o tajnych współpracownikach jedyną wolną od krytyki grupę stanowią jawni współpracownicy, którzy dla osobistej kariery bez żadnych skrupułów potrafili w majestacie ówczesnego prawa cynicznie niszczyć to, co najwartościowsze w naszej kulturze. Podobne traktowanie historii urąga poczuciu podstawowej odpowiedzialności moralnej.

Więcej na następnej stronie