Informacje o. Hejmo pomagały KGB w inwigilacji papieża. Sowieccy agenci dotarli m.in. do ks. Józefa Tischnera, przyjaciela Jana Pawła II - twierdzi Życie Warszawy.
Informacje, które o. Konrad Hejmo dostarczał wywiadowi PRL, trafiały do KGB. Sowieci uważali je za cenne. Dlatego wykorzystywali raporty do operacji „Progress”, czyli inwigilacji polskiego Kościoła i Jana Pawła II. Materiały o współpracy Służby Bezpieczeństwa z KGB można znaleźć w tzw. archiwum Wasyla Mitrochina, byłego archiwisty KGB, który w 1992 r. uciekł na Zachód. W 1980 r. rezydentura KGB raportowała do centrali, że SB ma agentów w Watykanie, którzy pozwalają im na bezpośredni dostęp do papieża.„ Oprócz doświadczonych agentów, których Jan Paweł II lubi, są też katoliccy studenci będący w kontakcie z kołami watykańskimi, mający dostęp do Radia Watykańskiego i sekretariatu papieża” – taki fragment raportu KGB zamieścił prof. Christofer Andrew w książce „Miecz i Tarcza: Archiwum Mitrochina i tajna historia KGB”. Jednym ze źródeł był „Hejnał” vel „Dominik”, czyli o. Konrad Hejmo. Wywiad PRL uważał go za jednego z najcenniejszych informatorów. – SB regularnie przekazywała KGB informacje np. o spotkaniach papieża, ale nie sądzę, by zdradzała, kim są informatorzy – mówi dr Antoni Dudek z Instytutu Pamięci Narodowej. W archiwum Mitrochina znajdują się też ślady sowieckiej operacji rodem z filmów sensacyjnych. – Agenci udawali cudzoziemców z Zachodu albo uciekinierów z bloku wschodniego. Popularne było tzw. działanie pod obcą flagą, czyli udawanie agentów innych państw, głównie antykomunistycznych – dodaje dr Dudek. Właśnie tak SB zwerbowała o. Hejmo. Agenci udawali pracowników wywiadu zachodnioniemieckiego. Działający w Polsce Sowieci wybrali inne metody zdobywania informacji. Agent Oleg Pietrowicz Burien, udający kanadyjskiego wydawcę, kontaktował się ze znanymi hierarchami. Oficjalnie interesowały go działania polskich misjonarzy na Dalekim Wschodzie. Wśród najbardziej cennych osób, z którymi się spotykał tajny agent, był ks. Józef Tischner. Przyjaciel papieża nie miał pojęcia, że interesują się nim pracownicy sowieckiego wywiadu. Burien nawet w razie wpadki miał grać swoją rolę. Inny agent o pseudonimie Bogun udawał zachodnioniemieckiego fotografa. KGB kazało nawiązać mu kontakt m.in. z ks. Andrzejem Bardeckim, asystentem Kardynała Wojtyły.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.