Członkowie Stowarzyszenia Klubu Sportowego BodyMors z Tarnobrzega dzisiaj wieczorem oficjalnie zakończyli sezon.
Ostatniej kąpieli w zimnych wodach Jeziora Tarnobrzeskiego towarzyszyły nietuzinkowe atrakcje, które zechciało zobaczyć wielu tarnobrzeżan. Jedną z nich, co może wydać się dziwne, jako że morsy gustują raczej w zimnie, było przejście po rozżarzonych węglach. Publiczność bawiła również Bożena Mazur występując z mini recitalem.
Dla tarnobrzeskiego klubu był to drugi, i jak podkreśla jego wiceprezes Marcin Gwoździowski, bardzo udany sezon. – Dołączyło do nas sporo nowych osób, które zachęciły informacje ukazujące się w lokalnych mediach – mówi Marcin Gwoździowski. – Dobrą robotę zrobili także sami członkowie namawiając swoich znajomych na zimowe kąpiele. W tym sezonie, trwającym dzięki kaprysom aury pięć miesięcy, morsy pluskali się 50 razy. Podczas jednego ze spotkań zanurzyć się w jeziorze zdecydowały się aż 52 osoby.
Po raz pierwszy miejscowe morsy weszły do Jeziora Tarnobrzeskiego w ostatnią niedzielę stycznia ubiegłego roku. – Przyszło wówczas 15 osób – wspomina wiceprezes BodyMors. – W dwa tygodnie później, kiedy wydawało się, że mało kto się odważy, temperatura spadła bowiem do minus 27 stopni, zjawiło się znacznie więcej, w tym nawet kilka pań.
Inicjatorami powstania w Tarnobrzegu klubu morsów byli Marcin Gwoździowski i Marian Łysiak. – Wszystko przez rzucenie palenia – zauważa nieco żartobliwie Marcin Gwoździowski – po tym, jak urodziła się córeczka. Postanowiłem popracować nad swoim zdrowiem. Chęć zostania morsem towarzyszyła panu Marcinowi od jakiegoś czasu. Kiedy w gazecie „Nowiny” trafił na ogłoszenie, że Klub Karate organizuje wyjazd do Dębicy na zimowe kąpiele nie wahał się ani chwili. – Mama protestowała – uśmiecha się wiceszef tarnobrzeskiego klubu – argumentując, że powinienem zrobić wcześniej badania, bo nie wiadomo czy mi wolno. Złapałem bakcyla. I wówczas zaczęła panu Marcinowi kiełkować myśl powołania klubu morsów w Tarnobrzegu, zwłaszcza, że było się gdzie kąpać. Wszak powstało Jezioro Tarnobrzeskie. – Do zakończonego dzisiaj sezonu przygotowywaliśmy się przez całe lato. Zaistnieliśmy też bardzo mocno na arenie krajowej, przede wszystkim dzięki uczestnictwu w zjeździe w Mielnie, gdzie zjechało ponad 1700 morsów z całej Polski.
Morsy swoją aktywność nie sprowadzają tylko do kąpieli w lodowatych wodach. W tym roku uczestniczyli w prawdziwie ekstremalnej, ze względu na panujące warunki, Drodze Krzyżowej na Tarnicę. – Niestety nie udało się nam dotrzeć na sam szczyt – żałuje pan Marcin – choć brakowało zaledwie kilkanaście metrów.
Za sukces wiceprezes BodyMors uznaje pozyskanie nowych członków.
– Obecny sezon był moim pierwszym – mówi Przemysław Leończyk, wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej im. prof. S. Tarnowskiego w Tarnobrzegu. – Był szary listopadowy wieczór. Oglądałem film „Lekcja przetrwania” z Antony Hopkinsem. I wówczas stwierdziłem: co zrobił jeden człowiek, inny też może! A odnosiło się to do propozycji kolegi, który niby od niechcenia rzucił: może pomorsujesz z nami, za tydzień rozpoczynamy sezon. W tydzień później pan Przemysław, bliski przerażenia, choć skrzętnie to ukrywał, znalazł się na plaży Jeziora Tarnobrzeskiego. – Najpierw była rozgrzewka – biegi, kilka ćwiczeń – opowiada. – Wszyscy się rozebrali i pobiegli do wody. Pomyślałem, że przecież nie będę stał sam taki goły na plaży. Wszyscy krzyczeli. Zaprawieni w bojach z entuzjazmu, ja ze strachu. Po pierwszych kilkunastu sekundach pomyślałem, że nie jest tak źle. Po minucie, że wręcz jest fajnie. Wyszliśmy z wody, by wykonać kilka szybkich ruchów i ponownie nura. Stwierdziłem, że jest suuuper! Po tym morsowym chrzcie przez cały następny tydzień czułem się jak królik z reklamy baterii duracell – śmieje się pan Przemysław. – Tak rozpierała mnie energia. Dzięki kąpielom zdrowie dopisywało mi przez całą zimę. Nie imały się mnie żadne przeziębienia. Tylko znajomy aptekarz jest jakby mniej przyjazny...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.