Stosunki państwa czeskiego i Kościoła katolickiego nigdy nie były najlepsze, jednak ostatnio spór się zaostrza: rząd przeforsował antykościelną ustawę wyznaniową, a Kościół jest na najlepszej drodze, by odebrać państwu katedrę św. Wita na Hradczanach - informuje Gazeta Wyborcza.
- To jest po prostu oburzające. Kościół nie może być traktowany tak samo jak związek działkowiczów. Prezydent naruszył konstytucję, składając podpis pod tą ustawą - mówi zdenerwowany prymas Czech kardynał Miroslav Vlk. - Jeśli Trybunał nas nie poprze, to mamy powody, by obawiać się o przyszłość demokracji w Czechach - wtóruje mu przewodniczący Konferencji Biskupów Czeskich abp Jan Graubner. Protesty obu hierarchów popierają również Kościoły protestanckie. Dziennik przypomina, że dwa miesiące temu parlament uchwalił nowelizację ustawy wyznaniowej. Odtąd organizacje kościelne, np. organizacje dobroczynne, jak Caritas, a nawet parafie, winny uzyskać rejestrację, swoistą "zgodę na działalność" ze strony ministerstwa kultury. - W praktyce chodzi o to, aby minister kultury mógł, jeśli zechce, niszczyć organizacje kościelne - mówi bez ogródek chadecki senator Adolf Jilek. Kontrowersyjne poprawki do ustawy Izba Poselska uchwaliła jeszcze w 2001 r. Po wielomiesięcznych przepychankach w listopadzie 2002 r. ustawę uchylił Trybunał Konstytucyjny. Sytuacja częściowo powtórzyła się w ubiegłym roku, gdy uchwalono kolejną ustawę wyznaniową. Obecny prezydent Vaclav Klaus, przeciwnie niż jego poprzednik Havel, ustawę podpisał. "Kościół musi swoją działalność rozwijać w ramach ogólnie obowiązującego prawa. W ustawie nie ma nic, co ograniczałoby jego działalność czy byłoby restryktywne" - napisał w specjalnym oświadczeniu. Chadecy, wsparci przez Kościół, przygotowują wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał zapewne znów przyzna rację Kościołowi - nie może przecież zaprzeczać własnym wyrokom. Czesi są jednym z najbardziej zeświecczonych narodów w Europie. Spośród 10 mln Czechów jedynie 2,7 mln uważa się za członków Kościoła katolickiego. Co niedziela na msze chodzi 5 proc. Czechów - przypomina Gazeta. W czasach komunistycznych pozycja Kościoła czeskiego była znacznie gorsza niż w Polsce. Księża byli szykanowani - kardynał Vlk musiał np. zarabiać na życie myciem okien. Popularny był ruch powolnych władzy "księży patriotów". Kościół utracił wiele majątków i świątyń, przez co popadł w ekonomiczne uzależnienie od państwa. Obecnie to rząd wypłaca księżom pensje - równowartość ok. 1800 zł, czyli o jedną czwartą mniej, niż wynosi przeciętna pensja nauczyciela. W ciągu kilkunastu lat od upadku komunizmu Kościół nie zdołał odbudować pozycji. Liczba katolików się ciągle zmniejsza. W 1991 r. było ich 4 mln, obecnie o 1 mln 300 tys. mniej. Oprócz trudności z ewangelizacją zateizowanego narodu Kościół potyka się z kolejnymi rządami o pozycję w kraju. Sprawa ustawy wyznaniowej nie jest jedyna. W 2002 r. socjaldemokratyczny rząd podpisał konkordat ze Stolicą Apostolską. Przewidywał m.in. - podobnie jak konkordat z Polską - że śluby kościelne będą miały taką samą rangę jak cywilne. Jednak rok później Izba Poselska większością prawie dwóch trzecich głosów konkordat odrzuciła. Kościołowi udało się za to rozstrzygnąć na swoją korzyść inny spór, który od kilkunastu lat dzieli Kościół i państwo. O to, do kogo należy słynna praska katedra św. Wita na Hradczanach. Panstwo zaskarżyło wyrok. Obecnie msze św. w katedrze odbywają się, "z pozwolenia kancelarii prezydenta republiki", która nią oficjalnie zarządza. Kilka tygodni temu parlament przyjął ustawę o rejestracji związków homoseksualistów. Związki gejów bądź lesbijek mają się cieszyć prawami, które dotychczas przysługiwały tylko małżonkom, czyli m.in. wzajemnie dziedziczyć po sobie majątki. Adopcja dzieci została wykluczona. Kolejną kontrowersyjną ustawę - o wykorzystaniu embrionów w badaniach naukowych - parlament przyjął w zeszłym tygodniu. Przeciwko obu aktom Kościół mocno protestował, lecz posłowie pozostali głusi. Teraz ustawy czekają jeszcze na podpis prezydenta. Jaką decyzję podejmie Vaclav Klaus - na razie nie wiadomo - pisze Gazeta Wyborcza.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.