List Prezydium KEP do prowincjała redemptorystów na łamach Naszego Dziennika analizuje i komentuje biskup drohiczyński Antoni Pacyfik Dydycz.
Ale właściwie, zanim do nich dojdziemy, raz jeszcze powróćmy do zacytowanego tekstu. Okazuje się, że rzeczywistość jest nieco inna. W parlamencie mamy sześć partii. Trzy tworzą opozycję i między sobą nawet nie usiłują się jednoczyć. Jedna z tych partii aspirowała do zwycięstwa i do uczestnictwa we władzy wykonawczej. Trzy zaś kolejne partie zdecydowały się na podpisanie paktu stabilizacyjnego. I w tym wydarzeniu wzięły udział Radio Maryja i Telewizja Trwam. Przy spokojnej ocenie widać, że nie ma tu miejsca na nic, co byłoby związane z jedną partią. Mamy natomiast trzy partie stanowiące określoną większość w parlamencie. Ale interesujące jest to, że ataki przeciwko temu paktowi i tej formie transmisji, jaką trzy partie sobie wybrały, kierowali w zdecydowanej chyba większości właśnie zwolennicy jednej partii. Wynika z tego, że - pod wpływem szumu medialnego - zganieni zostali ci, którzy dali jakieś wsparcie szerszemu gronu, a nie ci, którzy związani są głównie z jedną opcją! I tak podanej przesłance nie odpowiada wniosek. W zgodzie z własną misją W liście spotykamy się z bardzo poważnym uzasadnieniem, na które składają się dwa cytaty z "Gaudium et spes" i jeden z wystąpienia Ojca Świętego Benedykta XVI, skierowanego do biskupów z Polski, odbywających wizytę "ad limina Apostolorum". Jest to dużo, jak na jeden list. Wszystkie te teksty, chociaż w różnoraki sposób, kładą nacisk na to, aby media kościelne służyły tworzeniu wspólnoty, budowaniu wspólnoty. Oczywiście, są w tych tekstach jeszcze i inne myśli, ale pojęcie wspólnoty jest obecne we wszystkich jako coś zasadniczego. Mając to na uwadze, widzimy, że w tym wypadku Radio Maryja i Telewizja Trwam wypełniały należną sobie misję, gdyż uczestniczyły w powstawaniu wspólnoty. Daleko jej do pełnych wymiarów, to prawda, niemniej jednak jest to krok we właściwym kierunku. Nikt przecież inny w tym konkretnym czasie i w tych okolicznościach nie zrobił więcej.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.