Ok. 40 tys. ludzi, w ocenie organizatorów, zebrało się w sobotę w Dublinie na wiecu protestując przeciw przygotowywanej przez rząd ustawie dopuszczającej zabijanie nienarodzonych dzieci. To największa demonstracja w tej sprawie w historii kraju.
W stolicy protestowano przeciwko przedstawionemu 1 maja projektowi ustawy, który zakłada możliwość przerwania ciąży w sytuacji, gdy zagrożone jest życie matki. Również, jeżeli istnieje realne niebezpieczeństwo popełnienia przez nią samobójstwa. Jak podkreśliła w czasie manifestacji rzeczniczka społecznej organizacji Pro Life Caroline Simons, przyjęcie w proponowanej ustawie groźby samobójstwa jako możliwej przesłanki przeprowadzenia aborcji, w praktyce oznacza wprowadzenie jej na żądanie.
Już miesiąc temu propozycja nowego prawa spotkała się ze stanowczym sprzeciwem irlandzkiego episkopatu. Wątpliwości biskupów budzi też sposób, w jaki jest ono forsowane przez rząd. W piątek arcybiskup Dublina Diarmuid Martin zaapelował w wywiadzie dla dziennika „Irish Independent” o zniesienie dyscypliny partyjnej w przypadku głosowania nad kontrowersyjnym projektem. Hierarcha stwierdził, że politycy nie powinni być zmuszani do działania wbrew swojemu sumieniu.
Enda Kenny zdecydowanie odrzucił jednak postulat arcybiskupa. Premier Irlandii stwierdził, że „rząd został wybrany po to, by rządzić” i że „jego obowiązkiem jest stanowienie prawa”. W związku z tym dyscyplina w partiach koalicji zostanie zachowana. Głosowanie zaplanowano na lipiec.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.