Władza deprawuje polityków. Łagodniejszą wersją tej prawdy jest stwierdzenie, że przynależność do obozu władzy odrywa polityków od rzeczywistości.
Dwa lata temu w kwartalniku „Nauka”, prof. Bogdan Wojciszke z sopockiego wydziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej powołując się na badania psychologiczne pokazywał, że u osób zajmujących nadrzędne stanowiska dokonują się znaczące zmiany w postrzeganiu, wnioskowaniu, rozumieniu, reakcjach emocjonalnych i prowadzą do pogorszenia ich funkcjonowania społecznego. Wywody prof. Wojcieszke przypomniały mi się po lekturze trzech wywiadów z politykami w weekendowych wydaniach gazet. W „Rzeczpospolitej” rozmowy z minister nauki Barbarą Kudrycka i Julią Piterą, a w „Gazecie Wyborczej” wywiad z premierem Donaldem Tuskiem. Jeśli chodzi funkcjonowanie społeczne, to rozmowy te uczyniły z nich przedmiot żartów internautów.
Minister nauki pytana o zakłócenia wykładów prof. Baumana pewnie stwierdza, że „o ile wie” socjolog sam ujawnił niewygodne dla niego informacje. I „świadczy to o charakterze prof. Baumana”. Minister nauki można odesłać do wyszukiwarki Google. Albo do bieżącego wydania „Gościa”, gdzie Piotr Legutko przypomniał, że do 2006 r., gdy historyk Piotr Gontarczyk w tygodniku „Ozon” ujawnił bliskie związki Zygmunta Baumana z jawnym i tajnym aparatem stalinowskiej represji, w ogóle nie było o tym mowy. Dalej Barbara Kudrycka wyjaśnia, że PO jako partia centrowa łączy liberalizm gospodarczy z umiarkowanym konserwatyzmem obyczajowym. Wystarczy wspomnieć boje rozpoczynane co chwile przez PO w sprawie in vitro i związków partnerskich, by zdumieć się na te słowa. Na pytanie dziennikarki, że z badań przeprowadzonych przez Wyższą Szkołę Nauk Społecznych, wynika, że połowa rodziców, którzy posłali 6-latki do szkoły żałuje swojej decyzji i może powinni decydować o tym obywatele, niezrażona stwierdza, że „rozumie obawy rodziców, ale jest pewna, że za kilka lat będą zadowoleni, że ich dzieci poszły wcześniej do szkoły”.
Jeszcze większe zdziwienie wywołuje rozmowa z Julią Pitera, której Robert Mazurek przypomina jej własne słowa TVN 24. Jak minister Mucha zamiast na promocję siatkówki wydała 6 mln zł na koncert Madonny, Pitera stwierdziła, że „NIK zakwestionował tylko tę niewielką kwotę”. Gdy dziennikarz dopytywał, czy dla niej to niewiele, stwierdziła, że „wszystko zależy od interpretacji” i to nieprawda, tylko „prawda pana redaktora”. I jeszcze jeden fragment dotyczący komentarza posłanki PO do informacji, że kilkadziesiąt procent dzieci w Polsce jest niedożywionych. Julia Pitera powiedziała, że „w Polsce nie istnieje kultura jedzenia śniadań”. Na sugestie dziennikarza, że to przynajmniej niestosowny komentarz, przekonywała dalej, że „jej jako posłowi zależy na przekonaniu ludzi do jedzenia śniadań i czasem warto wstać, pół godziny wcześniej, by je zjeść”. Dziennikarz niedowierzał, że można tak myśleć. W reakcji na jego wątpliwości Julia Pitera zakończyła wywiad, mówiąc, że ma dużo pracy.
Na koniec wisienka na torcie. Rozmowa z Donaldem Tuskiem przeprowadzona przez Adama Michnika i Jarosława Kurskiego. Pada w niej pytanie, gdzie premier dostrzega błędy swego rządu. Pozostaje ono bez odpowiedzi. Podobnie, jak nieśmiałe próby dociekania, jaki program ma przywódca PO, chcący nadal walczyć o władzę. Okazuje się strategia jest jedna, zresztą już sprawdzona. Doskonale zilustrowana przez Kabaret Moralnego Niepokoju w skeczu „Jak PiS dojdzie do władzy”. Premier z rozbrajającą szczerością przyznaje, że „wyzwanie dla niego się nie zmieniło, bo nie zmienił się Jarosław Kaczyński”. I dalej: „Łysi skandujący wyp.. do prof. Baumana, czy katujący dzieci w Białymstoku kibole, radykalni narodowcy to polityczne, chciane, czy niechciane dzieci Kaczyńskiego”. Dla Donalda Tuska jest to ewidentne. W wydaniu prześmiewców z kabaretu może taki program był zabawny. Niestety jak się okazuje, życie po raz kolejny przerasta kabaret. I to przestaje śmieszyć.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.