Sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej, nad którą kontrolę przejął sojusz ugrupowań rebelianckich o nazwie Seleka, przekształca się w permanentny dramat humanitarny. Alarmuje w tej sprawie miejscowy Kościół.
Brakuje żywności i leków, nie działa podstawowa infrastruktura komunalna. Wiele osób cierpi na choroby tropikalne nabyte podczas ucieczek w busz przed rebelią, a tymczasem nawet stosunkowo łatwo wyleczalne przypadłości w zaistniałej sytuacji stają się śmiertelne, zwłaszcza dla niedożywionych dzieci.
Oddziały kontrolujące w ciągu dnia ulice środkowoafrykańskich miast przekształcają się nocą w bandy rabusiów, krwawo walcząc między sobą o łup. Są to prawie wyłącznie muzułmańscy najemnicy z terenu Czadu i Sudanu, którzy traktują kraj jako terytorium podbite i kolonizowane.
„Niestety, po przejęciu władzy przez Selekę mamy do czynienia ze stopniowym dominowaniem grup arabsko-muzułmańskich, które stają się coraz bardziej agresywne i pewne siebie – mówi pracująca w Berberati w zachodniej części Republiki Środkowoafrykańskiej włoska misjonarka s. Elvira Tutolo. – Powstaje w mieście wiele małych meczetów, gdy dotychczas był tylko jeden. Rebelianci, wszyscy muzułmanie języka arabskiego, dają pierwszeństwo współwyznawcom, np. na punktach kontrolnych. A chrześcijan nie przepuszczają. Obawiam się, by ta sytuacja jeszcze się nie pogorszyła. Właśnie dlatego biskup Berberati rozpoczął rozmowy z miejscowym imamem. Także my zaprosiłyśmy młodych muzułmanów do prowadzonego przez nas ośrodka kultury. Oby ta sytuacja się nie zaostrzyła, bo byłoby naprawdę nieciekawie...”.
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.