Mamy być gotowi do ewangelicznej konfrontacji, a nawet odrzucenia, zmniejszenia popularności czy pogardy. To jest radosna nowina dzisiejszej uroczystości Niedzieli Palmowej. To jest zadanie Kościoła dziś, bycie znakiem sprzeciwu, nawet za cenę ukrzyżuj - powiedział abp Kazimierz Nycz w homilii podczas Mszy św. w warszawskiej archikatedrze po kanonicznym objęciu diecezji.
Pozdrawiam ludzi pracy intelektualnej, w urzędach i biurach, firmach, w służbach miejskich. Dużą nadzieję wiąże z pracownikami mediów: publicznych, prywatnych i katolickich. Widzę miejsce i znaczenie mediów w służbie prawdy i dobra, także w służbie głoszenia ewangelii. Rozumiem znaczenie i wartość pluralizmu w mediach, także katolickich i kościelnych, pod warunkiem, że rzetelnie służą prawdzie i dobru człowieka treścią i formą. Służenie prawdzie i nadziei, której tak mało jest w ludziach, to też uczciwe pokazywanie proporcji dobra i zła w świecie, niepoddawanie się okrutnym rygorom szukania widza i czytelnika za wszelką cenę. Pamiętajcie, że słowo jest bierne: daje się użyć do różnych, także nikczemnych celów. Mówiąc o ludziach pracy myślę też o ludziach jej poszukujących. Wiem, że często czują się ostatni i bez szans. Aż za bardzo poznałem tę rzeczywistość w mojej poprzedniej diecezji. Los bezrobotnych i pogubionych w nowej rzeczywistości polecam specjalnej uwadze rządzących. Z moimi osobistymi pozdrowieniami przychodzę do będących na emeryturach, do starszych, a zwłaszcza chorych i cierpiących. Was pokornie proszę o duchowe wsparcie dla całego Kościoła warszawskiego. Ze szczególną serdecznością zwracam się do kapłanów, osób życia konsekrowanego i przygotowujących się do kapłaństwa kleryków . Na wszystkich w Kościele warszawskim bardzo liczę, lecz nie ukrywam, że na was drodzy księża, ojcowie i bracia zakonni oraz siostry zakonne - najbardziej. Biskup bez księży jest jak bez rąk. Kościół zgromadzony wokół ołtarza i biskupa, żyje w parafiach i wspólnotach przez posyłanych tam kapłanów, sprawujących Eucharystię. Będziemy razem otwierać parafie na miarę naszych czasów, by były domami przyjaznymi pięknej liturgii, katechezy dorosłych i młodzieży, pracy charytatywnej oraz wielorakiej pracy z grupami. Postaram się wszystkich was poznać, odwiedzić w miejscach waszej pracy: parafiach i domach zakonnych, Uniwersytecie kardynała Wyszyńskiego i Papieskim Wydziale Teologicznym, w dziełach i instytucjach diecezjalnych, przy budowie bazyliki Opatrzności. Z przyjacielską czcią pozdrawiam moich biskupów pomocniczych i arcybiskupów seniorów. Bez Was byłbym w mojej posłudze bardzo ubogi. Nie ukrywam, że szczególnym adresatem moich biskupich inspiracji będą młodzi. Nie tylko dlatego, że są przyszłością Kościoła i świata. O młode pokolenie rozgrywa się dziś największa, najbardziej agresywna i bezwzględna walka negatywnych sił współczesnego świata. A jest to pokolenie młodzieży w przeogromnej większości dobrej, przygotowane do obecnego, jakże wymagającego życia. Jeszcze nigdy w Polsce tylu młodych nie zdawało matury, nie kończyło studiów. Nie mają barier językowych, znani są z najwyższej klasy wykształcenia. Chodzi tylko o to, by równy dostęp do tego najwyższej klasy wykształcenia mieli wszyscy chcący się uczyć oraz by temu wszechstronnemu wykształceniu i wychowaniu towarzyszyły głębokie wartości duchowe i moralne. Te wartości nie mogą przegrywać z subiektywizmem i relatywizmem, podsuwanymi często przez niektóre środowiska. Jako katechecie nie jest mi obcy prowokatorski charakter młodości, która chce ostro odbijać się w oczach dorosłych. Ale bunt a uleganie złu to dwie bardzo różne sprawy, choć - przyznaję - mogą znaleźć wspólną drogę. Wielu młodych uważa, że noszą w sobie nieuleczalne poczucie obcości, odrzucenia, zbędności. Zdradziłbym Chrystusa, gdybym miał się z tym zgodzić. Dlatego proszę: liczcie na Chrystusa, nie lękajcie się Go, otwórzcie dla Niego swoje serca. Zakończenie W końcu mojego słowa pragnę pozdrowić siostrzaną diecezję warszawsko-praską, która przed tygodniem świętowała piętnastą rocznicę powstania. Cieszę się z obecności i zawsze wielkiej życzliwości jej arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia, biskupów pomocniczych, pierwszego jej biskupa seniora Kazimierza Romaniuka, kapłanów i wiernych. Niosąc w sobie część wspólnego dziedzictwa historycznego, mamy też wspólne i podobne perspektywy na przyszłość. Wyciągając rękę na drugą stronę Wisły, proszę o współpracę i pomoc w realizacji zadań dla dobra całej stolicy. Wiele tych zadań kościelnych powinniśmy robić wspólnie. Swoje myśli kieruję także ku wyznawcom Chrystusa w innych Kościołach. Pozdrawiam naszych braci prawosławnych, ewangelików, luteran i innych wspólnot chrześcijańskich. Pozdrawiam naszych starszych braci w wierze z Gminy Żydowskiej w Warszawie. Pozdrawiam braci muzułmanów. Możliwości współpracy między nami są ciągle niezmierzone. Na zakończenie serdecznie proszę, przez wstawiennictwo patronów archidiecezji, metropolii i miasta, o modlitwę za Kościół warszawski i za moje w nim posługiwanie. Niech św. Stanisław biskup i męczennik, św. Stanisław Kostka, św. Andrzej Bobola, św. Jan Chrzciciel patron katedry, bł. Władysław z Gielniowa, a nade wszystko Matka Boża Łaskawa, wypraszają archidiecezji warszawskiej łaski. Niech Bóg w Trójcy Świętej Jedyny daje nam apostołów i świadków na miarę zmarłego przed dwoma laty Jana Pawła II, kardynała Stefana Wyszyńskiego, księdza Jerzego Popiełuszki i niech nam błogosławi. Amen.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.