Cerkiew przegrała wczoraj w bukareszteńskim sądzie walkę o pozostawienie w szkołach symboli religijnych - donosi Gazeta Wyborcza.
Batalię przeciwko krzyżom i ikonom w szkolnych klasach rozpoczął ponad rok temu profesor liceum z Buzau na południu kraju. Emilowi Moisemu, który sam jest wyznania prawosławnego, nie spodobało się, że w liceum plastycznym jego córki w klasie wisiały święte obrazy. Moise argumentował, że umieszczanie symboli religijnych w klasach jest formą wywierania presji na uczniów, narusza prawa i wolności obywatelskie. Podkreślał też, że jego zdaniem Kościół prawosławny, do którego należy 80 proc. Rumunów, stawia kobietę w podrzędnej sytuacji i w związku z tym jego symbole tym bardziej nie powinny być obecne w publicznych szkołach. Gdy skargę Moisego odrzucił sąd rejonowy, nauczyciel poprosił o opinię Narodową Radę Przeciwko Dyskryminacji (CNDC), która w Rumunii jest najwyższym organem w tego typu sprawach. Ta w listopadzie 2006 r. poparła profesora i zarekomendowała, by z liceum w Buzau usunięto krzyże i ikony. Stwierdziła również, że podobnie powinny postąpić dyrekcje innych szkół publicznych. Swoje zalecenia Rada przesłała ministerstwu edukacji i nakazała, by w krótkim czasie opracowało ono przepisy, które pozwolą zachować laicki charakter oświaty. W Rumunii, gdzie Cerkiew jest bardzo wpływowa, werdykt wywołał publiczną debatę. Resort edukacji zaskarżył rekomendację CNDC do sądu w Bukareszcie. Ten uznał jednak wczoraj, że decyzja rady była dobrze umotywowana i wydana na podstawie właściwych przepisów. Tym samym dał zielone światło do zdejmowania symboli religijnych tym szkołom, które obawiały się reakcji Cerkwi. Cerkiew przekonuje, że usunięcie krzyży i ikon byłoby "naruszeniem konstytucyjnego prawa do wolności religijnej", której częścią jest prawo do eksponowania symboli religijnych. Duchowni przypominają, że to reżim komunistyczny kazał je usuwać ze szkół, a współczesna Rumunia nie powinna wracać do takich wzorców. Ministerstwo edukacji zapowiedziało, że rekomendację CNDC zaskarży teraz do sądu najwyższego.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.